Bez pracy nie ma kołaczy. Nie ma też
ciuszków, kosmetyków i innych umilaczy życia doczesnego ;)
Skąd pomysł na tego posta?
Każdy ruch ze strony Was –
Czytelników sprawia mi wiele radości :) Nie ważne czy to komentarz
pod postem, mail z dziwnym pytaniem czy wiadomość na FB..
Odpowiadam na wszystkie, co akurat nie jest trudne, bo nie są to
ilości „nie do przerobienia” :))))))))) Zresztą lubię kontakt
z Wami :) Jako, że właśnie pada pytanie o to czy pracuję i gdzie
– postanowiłam napisać kilka słów na ten temat.
Fakt, że takie pytanie padło, jest
w ogóle zastanawiający.. Bo przecież... gro moich zdjęć na Insta
opatrzone jest opisem „w pracy, po pracy, w drodze do pracy etc..”
Może się mylę, ale chyba chodzi o to, że stereotypowo, osoba z
niepełnosprawnością nie pracuje, bądź pracuje w domu (co dla
wielu pracą nie jest :( nie wiedzieć czemu)...
Jednak...pisanie o tym żadną karą
dla mnie nie jest :) Chętnie powspominam i opiszę Wam w skrócie (w
skrócie? Hahaha kogo ja oszukuję!!) jak to się u mnie odbywa...
Pierwsza praca.
Prawdziwą etatową pracę rozpoczęłam
zaraz po maturze... No dobra, raczej po ostatnich „wakacjach” :P
(trza było solidnie uczcić zdanie egzaminu dojrzałości ;)))
We wrześniu poszłam na rozmowę
kwalifikacyjną i dostałam pierwszą pracę jako....dyspozytorka
centrali radiołączności! :D Brzmi dumnie, ale spokojnie - nie
pracowałam w podziemiu, dla służb specjalnych :))))))))) Moim
Pracodawcą była duża firma....taksówkarska :)
Tam nauczyłam się, że... kto ma
mikrofon, ten ma władzę! :D Prawdziwa szkoła życia – ogarnięcie
trzech telefonów, radia i ujarzmienie wszystkich Kierowców... ha!
To było wyzwanie :) Podzielność uwagi wyszkoliłam do granic
możliwości :) Naprawdę lubiłam swoją pracę, lubiłam dziewczyny
z którymi przyszło mi dzielić „centralę”... no i Szefa,
którego do dziś spotykam na swoim osiedlu (i są to zawsze urocze
spotkania :)))))))))
Pracowałam w tej firmie trzy lata.
Uwielbiałam fakt, że jestem dobra w tym co robię, że Panowie
Taksówkarze zaakceptowali mój „cieniutki i brzmiący jak 10 latka
głosik”, a Klienci dzwonili z pochwałami, że tak uprzejmie nikt
ich nie obsługiwał nigdy :D
Były też pewnego
rodzaju...utrudnienia zwiazane z pracą :) Fakt, że ją podjęłam
(a co za tym idzie zaczęłam zarabiać) skłonił mnie do podjęcia
studiów :D W końcu miałam czym zapłacić haha :)
Czy składając
na ostatnią chwilę papiery zastanowiłam się „jak dam radę”
?? Nie :P Kompletnie NIE!
I tak oto, pracując w systemie
trzyzmianowym, ciągłym..świątki, piątki i niedziele.. zaczęłam
studia zaoczne :) :) :) No teraz to mam uśmiech na twarzy, ale
wtedy... masakra! Po nocce w piątek, jechałam prosto na uczelnię,
po całym dniu wykładów wracałam na kolejną nockę do pracy..
Niedziela? Cały dzień na uczelni... I tak – co drugi weekend :D
Efekt był taki, że zasypiałam na wykładach, niewiele kojarzyłam,
okienka spędzałam zwinięta w kłębuszek na tylnym siedzeniu
malucha koleżanki, odsypiając na uczelnianym parkingu :D :) :) Jak
ja to przeżyłam? NIE WIEM. Ale co tam, fajnie było :P :)
Tuż przed zakończeniem studiów
licencjackich, okazało się, że cóż... zostanę Mamą! :D Także,
jeszcze parę miesięcy popracowałam i niestety – musiałam
odejść.. Ale czego doświadczyłam – to moje!
Swoje miejsce na ziemi.
Po odchowaniu Maluszka na tyle, że
mógł pójść do przedszkola – postanowiłam wrócić na rynek
pracy. Jako, że moje zdrowie uległo pogorszeniu – obawialam się
tego powrotu, bałam się, że nie dam rady, będę musiała
zrezygnować...że zwyczajnie ZAWIODĘ..
Asekuracyjnie – zatrudniłam się w
firmie, która przyjmuje do pracy osoby z orzeczoną
niepełnosprawnością (pierwszy raz posłużyłam się tym
dokumentem).. Szukałam miejsca, gdzie Pracodawca będzie „znał
temat” :)
Firma była duża, zajmowała się
usługami. Ja zatrudniona zostałam w dziale HR :) Wtedy jeszcze
bardziej przez przypadek – nie był to mój świadomy wybór...
Wówczas nie wiedziałam, że „branża” ta stanie się moim
konikiem :)
Na korzyść działał fakt, że dział
HR w tej firmie – dopiero powstał i byłam jednym z pierwszych
jego pracowników. Tworzyliśmy strukturę, procedury i zespół,
który obsługiwał oddziały w całej Polsce :) Taka praca „od
podstaw” pozwoliła na szybki rozwój i co najważniejsze na
zdobycie cennego na rynku pracy – doświadczenia :) :)
Mimo uciążliwych dojazdów (dwoma
autobusami), bardzo lubiłam to co robię – kontakt z ludżmi,
możliwość rozwoju (szkolenia, umożliwienie zrobienia prawo jazdy,
współpraca z naprawdę ciekawymi firmami)... Temat tak bardzo mi
się spodobał, że po 7 latach od „licencjata” postanowiłam
zrobić „magistra” :D Syn poszedł do pierwszej klasy – mama
też :D
Poszłam za ciosem i na Psychologii
Zarządzania w Organizacji napisałam pracę właśnie z Zarządzania
Zasobami Ludzkimi....gdzie rekrutacja to był nr 1 :)
Z firmą rozstałam się po ok 4
latach.. Sama o tym zdecydowałam. Wiele się tam zmieniło i zmiany
te, kłóciły się niestety z moją „polityką sumienia” :)
Odeszłam. I naprawdę tego nie żałuję
:)
Praca Dziś.
Niedługo po odejściu znalazłam pracę
w innej – dużo mniejszej firmie. Oczywiście jako spec. do spraw
rekrutacji :D Jakby inaczej :) Zajmowałam się głównie
poszukiwaniem pracowników z niepełnosprawnością dla różnych
firm :D
Za jeden z takich projektów
aktywizacji osób z najwyższym stopniem niepełnosprawności
zostałam uhonorowana tytułem Lady D. w kategorii Aktywność
Zawodowo (chwalę się, a co :P :P )
To też zaowocowało zaangażowaniem
się w pracę w Biurze Poselskim, jako asystent społeczny.. Zajęcie
nie dochodowe, ale bardzo bogate w doświadczenia, jakich pewnie
nigdy nie miałabym okazji być udziałem... Bardzo cenny czas w moim
życiu i wielu cudownych Ludzi, których miałam zaszczyt poznać :)
Obecnie już drugi rok pracuję w innej
firmie usługowej, zaczęłam także jako Specjalista ds Rekrutacji ;) Ale życie
napisało swój scenariusz i pojawiła się potrzeba przejęcia
całego „biura”.. Zamiast znaleźć kogoś na to miejsce –
podjęłam wyzwanie i stanowisko objęłam sama :) Jak zwykle
niewiele się zastanawiałam, ot, po prostu nie przyjmowałam do
wiadomości, że mogę nie dać rady :)
I tak oto pracuję do dziś :) Jest co
robić, często-gęsto tonę w papierach, odbieram milion pięćset
telefonów...ale....czuję się potrzebna, czuję, że moja praca ma
wartość...i nie wyobrażam już sobie siebie jako bezrobotnej ;)
To tak po krótce historia mojej
„ścieżki zawodowej”. Sytuacja osób z niepełnosprawnością na
rynku pracy jest dosyć trudna. Owszem pracodawcy zatrudniając
takiego pracownika otrzymują dofinansowanie od Państwa.. Ale
niestety – czasem więcej z tego problemów (dla pracownika) niż
korzyści.. Jest to jednak temat długi i raczej na osobnego posta :)
Trzymajcie się ciepło, pracujcie
lekko :)
Ło jeju! Niedawno natrafiłam na kanał na Aniołnaresorach i widziałam Cię w jednym filmiku, bodajże jakieś spotkanie z Bogusią i tak po nitce do kłębka trafiłam tutaj. Oglądając Cię wtedy byłam pewna że jesteś nastolatką na studiach czy coś takiego a tu prosze :O Matka, żona i świetna pracownica czego nigdy bym się nie domyśliła! Wyglądasz bardzo, bardzo młodo i świeżo co na prawdę mnie zmyliło i wigoru i chęci do życia pozazdrościć Ci może niejedna osiemnastka :D Brawo!
OdpowiedzUsuńHihi no takim pomyłkom to ja nie mam nic przeciwko ;)
UsuńZawsze byłam zdania, że nie metryka się liczy, tylko to na ile się człowiek człowiek czuje :)
W sumie każdy z nas ma wybór - szukać pozytywów w życiu, czy narzekać na to co nie jest takie super jakbyśmy chcieli :) Ja wybieram to pierwsze :)
Dzięki za miłe słowa i za to, że chciało Ci się przejść tą drogę "po nitce do kłębka", żeby mnie znaleźć :)
Buźki!
ja na razie na urlopie macierzynskim do pracy dopiero w pazdzierniku:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO!! Urlop macierzyński...hmm cudowny czas :) :) :)
UsuńIdealnie jeśli można wziąć jeszcze później wychowawczy...ale wiadomo - łatwo wypaść z rynku pracy - dużo trudniej na niego wrócić :)
Samych uroków "Mamuśkowania" życzę :))) <3
tak czułam, że tam pracujesz po fotkach z Instagramu i połączeniu faktu, że mieszkasz w Katowicach :) moja ciocia też tam pracuje, w sumie sama rozważam wysłanie tam mojego marnego CV chociaż doświadczenia nie mam, uczę się zaocznie więc wykształcenia też jak na razie brak. nie wiem czy dostanę zaświadczenie o niepełnosprawności, szczerze wątpię, bo moja medyczna historia jest dość interesująca. serio jestem w wielkim dołku wychodzę raz na tydzień do szkoły i siedzę w domu, boję się podjąć jakąkolwiek pracę, bo na samo wspomnienie, że mam problem z chodzeniem pewnie usłyszę odmowę poza tym gdzie licealistka może pracować jedynie fizycznie, jako kasjerka czy kelnerka nie ustoję przez osiem godzin. dobra, wyrzucone bóle, idę marudzić gdzie indziej. :P
OdpowiedzUsuńhmm obawiam się, że nie myślisz o właściwiej firmie, bo obecnie nie pracuję w Katowicach :)
UsuńCo do pracy. Najtrudniej zacząć... Jak już znajdziesz "cokolwiek" to nagle pojawią się inne oferty i będziesz mogła zmienić na coś lepszego. Wykształcenie jest ważne. Ale naprawdę najważniejsze jest szczęście...trafić na dobre warunki i właściwych ludzi. Pamiętaj też, żeby mierzyć siły na zamiary, nawet do najlepszego stanowiska trzeba wspinać się stopniowo i zaczynać od "podstaw".. Może warto zacząć od jakiegoś stażu? Jako pomoc biurowa? Nie jestem fanką Urzędów Pracy (dla mnie to trochę Urząd-Fikcja), ale może będą Ci w stanie pomóc?
Co do Orzecznictwa... W tej materii nie ma nic pewnego, czasem głowa pod pachą nie czyni Cię dostatecznie chorym ;)))) Ale nie nastawiaj się negatywnie. Od każdej decyzji możesz się odwołać. :) Grunt to się nie poddawać! :D
Wszystkiego dobrego :)
PS. Nie mam nic przeciwko marudzeniu ;)))))))
Najważniejsze, że jesteś zadowolona ze swojej pracy <3
OdpowiedzUsuńOjjj wiecie, że ja to jestem zadowolona all the time ;) :P
UsuńTo jak nieuleczalna choroba ;) :P :P
Buźki :D
(faaaaaaaaajnie, że czytacie <3)
Gratuluję kochana ;)
OdpowiedzUsuńDzięęęęęki :) <3
UsuńWow jestem pod wrażeniem twojej osoby tak ogromnej siły do życia i samorealizowania! Brawo
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa! Ta siła jest w każdym z nas! Tylko trzeba to z siebie wydobyć! :)
UsuńTego Ci życzę
Buziaki :*****
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHa! Super droga kariery. Ja zaczęłam po studiach...w MOPS-ie..., potem w korporacji w pionie HR - zajmowałam się szkoleniami i szalenie to lubiłam, do czasu gdy moje macierzyństwo okazało się szczęściem dla mnie a nie dla pracodawcy... To, co robię teraz przekracza moje najśmielsze wyobrażenia i oczekiwania (trzon zasadniczy mojego wykształcenia to filozofia) - pracuję w bezpieczeństwie:) i jestem cholernie tajemniczą i groźną kobietą :)
OdpowiedzUsuńKobieta tajemnicza to kobieta idealna! Groźna też czasem powinna być, a co! Nie tylko ciągle, kobieto - puchu marny :P :P
UsuńKiedyś bardzo chciałam pracować w MOPSie... wiadomo, państwówka, praca (prawie) społeczna, pomoc, misja etc... Ale nie udało się - co chyba w moim przypadku jest dobre, bo brałabym chyba całe nieszczęście tego świata na siebie... Deprecha murowana ;)
Pozdrówka :)
Dokładnie, praca w MOPSie dla osób wrażliwych to sprawa totalnie wycieńczająca. Ja niestety nie potrafiłam nie zabierać tego wszystkiego do domu... Moi podopieczni siedzieli ze mną przy stole, myli zęby i zasypiali- byłam bliska obłędu.
Usuńsuper babka z Ciebie bardzo miło czyta się Twoje posty :) nie myślałaś może o założeniu kanału na You Tube? Pozdrawiam Cie gorąco! :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis, uważam, że powinna zapoznać się z nim każda osoba, która niebawem rozpocznie swoją pierwszą pracę. Nie wszyscy zdają sobie bowiem sprawę z tego, że przed podjęciem nowej pracy każda nowo zatrudniona osoba zobligowana jest również do odbycia wstępnego szkolenia, podczas którego zostaniemy zaznajomieni z wszelkimi zasadami bezpieczeństwa. W zeszłym tygodniu nowi pracownicy mojej firmy zostali wysłani na szkolenia BHP, które pozwoliły im się wstępnie oswoić z warunkami nowej pracy.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, świetnie czytało mi się o Twojej karierze.:) Moja droga "na szczyt" nie zawsze była łatwa, ale teraz, po wielu latach nieustannej pracy mogę z pełną świadomością napisać, że założenie własnej firmy było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Cieszę się też, że dzięki nieustannej współpracy z innymi ludźmi stałem się bardziej otwarty na świat i inne kultury. Aktualnie w mojej firmie pracują bowiem nie tylko Polacy, ale i pracownicy z Gruzji. W zatrudnieniu obcokrajowców bardzo pomogła mi agencja pracy, która zajęła się za mnie wszystkimi formalnościami.
OdpowiedzUsuń