Śledzący mnie na Instagramie wiedzą,
że ostatnio miałam okazję uczestniczyć w Śląskiej Edycji
Konkursu Lady D....
W sumie nie jestem zaskoczona, że wiele osób
kompletnie nie wiedziało „o co kaman!” ;) Konkurs ten znany
jest głównie w środowisku ON – co uważam za dużą stratę...
Bo cóż – jestem zdania, że Kobiety powinno się doceniać na
wielu płaszczyznach i głośno o tym trąbić ;) :P
Dla szybkiego wyjaśnienia, przytoczę
za www.niepełnosprawni.pl co jest sednem Konkursu:
„Konkurs „Lady D.” im. Krystyny
Bochenek, promuje zaangażowane społecznie kobiety z
niepełnosprawnością.
Laureatki "Lady D.” (od Lady
Disabled, czyli Damy Niepełnosprawne) wybierane są od 2002 roku.
Konkurs organizują Parlamentarny Zespół ds. Osób
Niepełnosprawnych oraz Parlamentarna Grupa Kobiet. W konkursie
chodzi o to, by wyróżnić wyjątkowe, aktywne kobiety, które mimo
niepełnosprawności nie poddają się przeciwnościom losu.
Wyróżnienie „Lady D.” kojarzone jest również z tragicznie
zmarłą księżną Walii – Dianą, znaną z działalności
charytatywnej, także na rzecz osób z niepełnosprawnością.
Powstał z inicjatywy posła Marka Plury (obecnie w Parlamencie
Europejskim) oraz śp. Krystyny Bochenek.
Dowód na to, że warto
- Inspiracją do konkursu była Konwencja o prawach osób niepełnosprawnych, która zaleca szczególnie wspierać aktywność kobiet z niepełnosprawnością. Konkurs pokazuje kobiety, które odnoszą sukcesy na polu społecznym, artystycznym, sportowym. I choć niekoniecznie pojawiają się one na pierwszych stronach gazet, wielu ludzi dzięki nim lepiej radzi sobie z trudnościami własnego życia. Każda z kilkudziesięciu dotąd nagrodzonych „Lady D.”, może być dowodem na to, że warto i że można.”
To tak po krótce. Docenione Panie mogą
otrzymać „tytuł” w 6 kategoriach:
- Dobry Start- kategoria dla dziewcząt i kobiet w wieku od lat 15 do 26 działających w różnych obszarach życia społecznego
- Kultura i Sztuka- kategoria dla kobiet działających w obszarze kultury i sztuki
- Sport- kategoria dla kobiet działających w obszarze sportu
- Życie Społeczne- kategoria dla kobiet działających w organizacjach i instytucjach na rzecz osób niepełnosprawnych lub innych osób, albo przedsięwzięć społecznie użytecznych
- Życie zawodowe- kategoria dla kobiet pracujących zawodowo na rzecz osób niepełnosprawnych lub innych osób, albo przedsięwzięć społecznie użytecznych.
- Wyróżnienie specjalne.
W roku 2012 zostałam uhonorowana
tytułem Lady D. w kategorii Aktywność Zawodowa :) Gala w Sejmie,
występ Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk.... kawa w Gabinecie i z
ówczesną p. Minister (a obecnie Premier) Ewą Kopacz... Fajne
przeżycie i na pewno miłe wspomnienia :)
(jakieś tam zdjęcia wrzuciłam w poście o Pracy :)
Muszę przyznać, że z „nagrodą”
miałam problem. Miałam poczucie, że przecież nic takiego nie
robię.. Owszem pracuję. Owszem zajmuję się aktywizacją zawodową
Osób
z niepełnosprawnością. Owszem żyję normalnie.... ale co z
tego? Przecież robię to co miliony innych Kobiet. Dlaczego ja?
Jest tyle znanych i rozpoznawalnych Kobiet, których „czyny” są
naprawdę godne podziwu. Te Panie robią WIELKIE rzeczy...
… Wtedy usłyszałam, że ten Konkurs
jest właśnie po to, żeby wyróżniać tzw. bohaterów życia
codziennego (w tym roku wspomniała również o tym p. Beata
Tomanek). Właśnie takie Kobiety zwykłe, „szare”, które są
dowodem na to, że warto robić COŚ i każda ma szanse zostać
zauważoną i docenioną...
Wtedy to do mnie przemówiło i
potrafiłam cieszyć się tym wyróżnieniem :)
Do dziś jest to dla mnie olbrzymi
dylemat. Bo przecież My osoby z niepełnosprawnością chcemy być
traktowane normalnie. W zasadzie dążymy do tego, aby ograniczenia
na tyle pokonać, bądź ukryć, aby społecznie zrównać się z
tymi „zdrowymi”... Litość, użalanie się czy nadmierna
opiekuńczość powodują często efekt odwrotny. Bronimy się przed
tym rękami i nogami :)
Po co więc nagradzać to, że te
normalne życie prowadzimy? Myślę, że ta nagroda nie jest tak
naprawdę dla samej osoby nagrodzonej. Ona jest dla innych, tych
nieobecnych, ukrytych, nie mających tej „odwagi” by żyć swoim
życiem. Absolutnie nie ograniczam tu się do osób „chorych”.
Wiele, naprawdę wiele pozornie zwyczajnych ludzi, zamyka się przed
światem, nie wierzy w siebie, daje się zdominować własnym
kompleksom i lękom..
Osoby te „nie wychylają się” …
więc wydawałoby się, że ich nie ma. A są. I nawet jeśli patrząc
na mnie mogą sobie pomyśleć „boże wyglądam trzy razy lepiej
niż ona, a ma rodzinę, dziecko, pracę - więc ja tym bardziej mam
szansę” to takie „pokazanie się” ma sens.. Mogę być tym
„negatywnym przykładem” dla pozytywnych celów :D (moje
filozofowanie właśnie osiągnęło szczyt szczytów, niech mnie ktoś
uciszy, bo się zapętlę :)))))))))))
Rzucę przykładem z życia wziętym :D
(będzie prościej :P :))))
Zdarza mi się tagować swoje zdjęcia
hashtagiem #scoliosis – za sprawą czego piszą do mnie osoby z tak
dziwnych i odległych miejsc (jak np. Malezja), że sama jestem w
szoku.. Co dziwne, główną rzeczą o jaką mnie pytają to.....
sprawa macierzyństwa.. Piszą, że też mają skoliozę kręgosłupa,
marzą o dziecku, (a widzą na zdjęciach mojego syna) boją się jak
to będzie i pytają o szczegóły. Moją łamaną angielszczyzną
odpisuję... prosto z serca (nie pomijając spraw technicznych ;))))
I to jest takie fajne, jak czytam, że daję im nadzieje...że to
swoje skrzywienie mają o połowę mniejsze i widzą, że w sumie nie
mają na co narzekać
i że.... są spokojniejsze wierząc, że
kiedyś też doświadczą macierzyństwa – że nie jest one
wykluczone :)
… A przecież dla tak wielu Kobiet
kwestia „bycia Mamą” jest oczywistą, naturalną koleją
rzeczy..
Wracając do Gali... tam trzeba
naprawdę być – zobaczyć to wzruszenie, to przejęcie tych
Kobiet, Dziewczyn... (młode sportsmenki ujęły mnie najbardziej)...
Przypomniało mi się zaraz jak ja się czułam – jak wielkie było
to dla mnie przeżycie. Stojąc na „scenie”
i dziękując (do
mikrofonu! Masakra!) czułam się jak ktoś wyjątkowy.. (swoją
drogą dwie minuty po „podziękowaniach” nie pamiętałam co
mówiłam – taki szok i stres haha)
To był taki kopniak wiary w siebie! I
naprawdę, nie zamieniłabym tego uczucia na żadną nagrodę
materialną..
Trochę Was przynudziłam pewnie tymi
„przeżyciami” ;) Dla zmiany nastroju mogę się przyznać, że
wystrojona z moim Żonem stawiłam się dużo wcześniej (byłam
umówiona
z koleżanką na przedstępne pogaduchy :P) przed budynkiem
Muzeum Śląskiego.. Trochę się zdziwiłam, że parking prawie
pusty, ludzi jak na lekarstwo... Jakiś głos intuicji (a może po
prostu naturalny odruch) kazał mi spojrzeć na Insta... A tam
zdjęcie zaproszenia. Zaproszenia na Galę, która odbędzie się w …
Bibliotece Śląskiej! :D hahahhaha BLONDYNKA! :)
Po przebiciu się przez potworne korki,
nawet dotarliśmy przed czasem :D Ufff... Takie rzeczy to tylko ze
mną... :P :P :P
Gratulacje kochana !!! A dlaczego Ty ? Bo sobie zasłużyłaś !!!
OdpowiedzUsuń