.... czyli relacja z wycieczki do Wrocławskiego ZOO :D
Dokładnie tydzień temu skrzyknęliśmy się na jednodniową wycieczkę do Wrocka. Zasług sobie przypisywać nie będę - pomysł nie był mój ;) Ale jako, że na horyzoncie nie wyłania się żaden wakacyjno-urlopowy wyjazd - to każda forma zmiany otoczenia powoduje, że staję pierwsza w kolejce i jestem na tak! Potrójne TAK :D
Tym oto sposobem w niedzielę rano wyruszyliśmy w podróż - pociągiem, bo tak fajniej, weselej i bez odpowiedzialności za resztę. Wszyscy mogli być na luzie - i po całym dniu uciąć sobie drzemkę w pociągowym fotelu, a nie wyciskać z siebie ostatnie siły, by bezpiecznie dowieźć resztę do domu. Także zamiast dwóch samochodów - skończyło się na InterCity :D (niestety nie Pendolino :)
Jedyne co mogę wspomnieć o podróży to fakt, że w dniu tym, kiedy temperatura dochodziła 35 stopni - my dosłownie szczękaliśmy zębami z zimna. W pociągu klima była TAK podkręcona, że stopy miałam skostniałe na amen ;) :D W drodze powrotnej historia identyczna - w pierwszej chwili miłe ochłodzenie, ale po 20 minutach ... zimne dreszcze :D
Samo ZOO...
....robi wrażenie. Bardzo rozległe tereny, widać, że zwierzęta są "szczęśliwe", mają duże wybiegi - wszystko wydaje się być przemyślane i zrobione tak, by warunki w jakich żyją były jak najbliższe ich środowisku naturalnemu..
Pewien niedosyt był, bo jak już wspomniałam - był nieziemski upał. A z tego też powodu, zwierzaki były mało aktywne (co akurat dziwne nie jest), wylegiwały się w cieniu i wyglądały jakby miały niekończącą się siestę poobiednią :) Czasem więc, po podejściu do wybiegu - prześcigaliśmy się w tym "kto pierwszy znajdzie schowanego zwierzaka" :D
Natomiast Afrykarium....
...nie da się porównać z niczym innym. Myślę, że już dla samego tego miejsca warto odwiedzić Wrocławskie ZOO. Spacer po dnie oceanu... takie wrażenie można odnieść.. Głębia, ilość otaczającej wody i pływające wokół rekiny, płaszczki i wiele, wiele innych ryb, których nazw nawet nie znam .. to wszystko zapiera dech w piersiach. Takie obrazy znam tylko z filmów przyrodniczych i możliwość zobaczenia tego wszystkiego z bliska wprawiało w zdumienie :)
Ja rozumiem, że może moje odczucia dla wielu osób mogą być... przesadzone, zoo jak zoo, ryby jak ryby.. ok, ok... Ale cóż, ja akurat mam TAKĄ wrażliwość i mnie zwierzęta zawsze fascynowały, ciekawi mnie ich środowisko naturalne i naprawdę lubię przebywać w ich towarzystwie :)
Zanim przejdę do fotorelacji - wszystkim tym ,którzy zamierzają wybrać się do opisywanego ZOO (szczególnie w weekend) radzę zakupić bilet online.. Ja za radą pewnego miłego Wrocławianina (@enkaes pozdrawiam! :)) tak zrobiłam i dzięki temu uniknęliśmy stania w kolejce do kasy. A zważywszy na to, że przed 11 było już pełne słońce - to naprawdę ominięcie kolejki było dla nas dużą ulgą :)
Ok. Część dla tych lubiący czytać za nami, teraz coś dla "podglądaczy" ;) ;) ;)
Fotki plus filmiki :) Zapraszam!
Na dzień dobry przywitało nas Wielbłądzie Baby ;) A kuku! ;)
Zwierzaki podobnie jak my, ledwo znosiły ten potworny upał...
Były i takie, które pokazywały nam, gdzie mają zwiedzających :D :D :D
Magadaskar i tuż nad naszymi głowami wiszą sobie w najlepsze... nietoperze... :0
Klimat tropikalny i siódme poty ;))))
Proszę Państwa oto miś. Mis jest bardzo grzeczny dziś....ale... ma epilepsję :( Na tabliczce ostrzeżenie, że mogą wystąpić ataki :( Bidulek :(
Z żubrami akurat zawsze dobrze się wychodzi ;)
Były i nosorożce i słonie...
Proszę nie dokarmiać zwierząt! No chyba, że te z tektury! :P :)
Moje ulubione - surykatki! <3 Widząc aparat pozowały jak najlepsze modelki ... (choć niektóre pozy to raczej do filmów dla dorosłych by się nadawały ;))))
Savanna....
Akwarium... a wraz z nim niesamowite kolory i stworzonka :)
Terrarium - widok z góry... (w środku między innymi motylarnia)
Dotarlismy do Afrykarium... Zdjęcia uroku nie oddają - ryby w ciągłym ruchu, utrudniały zrobienie NIE zamazanego zdjęcia... Zatem proszę... oto rzut okiem "kamery":
Afrykarium Raz
Afrykarium Dwa
aaaa były jeszcze foki i kotiki... akurat trafiliśmy na karmienie :)
Kotiki Pokaz
Na te kilka kropel wody, rzuciliśmy się jak po spacerze po pustyni...
Wielka przestrzeń, głębia...
Mini zoo.... czyli małe kozy, osiołki, baranki...i króliczki! Za 1 zł można kupić garstkę karmy i dokarmić głodomory.. Nie odmówiłam sobie tej przyjemności :)
Oto ja..... wykończona i ledwo "zipiąca"... Chętnie wrócę w to miejsce, ale zdecydowanie tylko w innych okolicznościach pogodowych.. Upały niestety odebrały nam resztki sił...
Podsumowując... to była bardzo udana wycieczka, następnym razem jeśli się tam wybierzemy, to z pewnością w tygodniu.. Bo choć całe Zoo to skarbnica wiedzy, wszędzie są telebimy z wyświetlanymi informacjami na temat wszystkich występujących zwierząt czy regionów, to jednak przy tak dużym obłożeniu - ciężko się "dopchać" czy nawet zatrzymać na dłużej..
Tak czy inaczej - z pełną odpowiedzialnością polecam... Skoro mi - dorosłej osobie tak się podobało - to gwarantuję - dzieciaki będą w raju..
Super blog:) Taki pozytywny!
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o zoo to byłam już w wielu i polecam w Gdańsku :D
Dzięki :) Ja sama staram się być pozytywna (to mój taki sposób na życie ;)) więc chyba w słowie pisanym też się to udziela ;)
UsuńCo do ZOO .. chyba jeszcze kusi mnie Opole, a Gdańsk z miłą chęcią odwiedzę przy okazji wakacji nad morzem :D Bo na jednodniową wycieczkę to troszkę za daleko :D
Pozdrówka :) :*
Oceanarium robi wrażenie, sam miałem przyjemność być :D
OdpowiedzUsuńRobi, robi... bez wątpienia :) Miałoby się ochotę zostać tam na dłużej i patrzeć, patrzeć w tą głębię...
Usuń