Polska to (podobno) kraj mlekiem i miodem płynący.. Podobno..
I w zasadzie trudno się nie zgodzić - dziś na naszych sklepowych półkach znajdziemy wszystko czego dusza zapragnie.. Skupiając się na typowo "babskich" produktach - kosmetyki może kupić sobie każdy - bo mamy te z górnej półki, ale jest też bardzo duży wybór tych tańszych (co wcale nie oznacza gorszych) produktów.. Do wyboru do koloru.
Niestety. Jest jedna rzecz, której w naszej pięknej Polsce nie ma. Nie ma LUSHa.. :(
Chyba wraz z wkręceniem się w oglądanie YouTubowych filmów, marka ta zaczęła chodzić mi po głowie.. Oglądałam ich firmowe filmiki i (choć to absurdalne) prawie wyobrażałam sobie te wszystkie cudowne zapachy i konsystencje..
Już jak wiecie był jeden (lub dwa) posty o LUSHowych produktach, które, co nie jest żadną tajemnicą, zawsze otrzymywałam w prezencie.. I chyba mogę przyznać, że to takie mini spełnienie marzeń (bo jak wiemy marzenia dzielą się na te górnolotne i poważne, jak i na te przyziemne, drobne, aczkolwiek dające tyyyle radości)..
Miałam tą przyjemność testowania kilku produktów pielęgnacyjnych... Fajne, inne...i zawsze pięknie pachnące.. Do tego ostatniego, prosto z Ameryki - wrócę za chwilę..
Z perspektywy czasu, już wiem to na pewno! Jestem uzależniona od soli i bomb do kąpieli.. I nadal podkreślam, że mimo braku wanny - co mniejsi (jak ja), bez problemu zorganizują sobie kąpiel w głębokim brodziku prysznica! Mały potrafi! ;)
Próbowałam wielu "firm" - i faktycznie, wiele z nich "daje radę" i spokojnie można je polecić... Ale gwarantuję LUSH jest najlepszy!
Wyjątkowa osoba (Zuza Love U :*) ostatnio sprawiła mi niesamowitą niespodziankę...
i naprawdę nie mogę się z Wami nie podzielić! Wiem, że zapachów nie "oddam", ale choć może ucieszę Wasze oko :)
Pudełeczko, które otrzymałam zawierało cztery wielkie, pachnące na kilometr bomby <3 Każda pachnie inaczej, każda ma inne właściwości - i wierzcie lub nie - opis w pełni pokrywa się z rzeczywistymi wrażeniami :)
Żółtek czyli Fizzbanger Bath Bomb :)
Energetyczna i rozgrzewająca kąpiel z pianką o zapachu toffi, jabłka i cynamonu... Intensywny zapach i takie uczucie... komfortu!
Pomarańczowe Love czyli Brightside Bubble Bar :)
Niesamowicie orzeźwiający letni zapach. Pomarańcza z nutką cytryny.. Bąbelki i pełen relaks :)
Mój Nr 1
Fioletowe nawilżenie czyli The Comforter Bubble Bar <3
Bomba z olejkiem z bergamotki, pachnie nieziemsko i wspaniale nawilża skórę.. Powstrzymuję się od wrzucenia gigantycznego kawałka :P ;)))
No i kolorowe Granny Takes A Dip Bath Bomb :D (swoją drogą nazwy mają czadowe!) ;)
Kolejny produkt o nawilżających właściwościach i znowu troszkę "cięższe" (co nie znaczy gorsze) zapachy - cytryna, imbir i czarny pieprz! Zawartość olejków powoduje, że woda jest "namacalnie" zmiękczona i skóra po niej gładka jak pupcia niemowlęcia ;)
Przy okazji wspomnę o Butterbal, którą przywiozła mi koleżanka z Anglii (już jakiś czas temu - kula to już niestety przeszłość ;))))
Waniliowa kula z kawałkami masła kakaowego..Po kąpieli balsam zbędny. Cudo!
Kosmetyki firmy LASH produkowane są z naturalnych składników. To już wie prawie każdy. Ale nie wszyscy wiedzą, że nawet opakowania są robione z surowców wtórnych, że w każdym sklepie można oddać pojemniczki po zużytych produktach i są one czyszczone i wykorzystywane ponownie.
Na przykładnie wspomnianego wcześniej balsamu do rąk i ciała...
Na każdym opakowaniu naklejka z informacją - kto tworzył i pakował :) Fajne, ma się poczucie, że to nie produkcja masowa... Tylko produkt robiony ręcznie i z namaszczeniem :)
Nie testowany na zwierzętach... Pojemnik "not virgin" ;)))
Kosmetyk z misją :)
To tyle tytułem prezentacji :)
Po co ta recenzja skoro i tak u nas nie możemy odwiedzić sklepu LUSHa? Ano, bo podobnie jak my - jadąc za granicę, bądź szykując dla kogoś paczkę - mamy dylemat co zabrać/wysłać, by było to coś - czego tam nie ma.. Tak i działa to w drugą stronę..
Jeśli kiedyś, ktoś zapyta Was czy jest coś co chcielibyście wypróbować.. skuście się na produkt tej firmy.. Naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz