poniedziałek, 27 sierpnia 2018

I LOVE NIVEA - CZYLI NOWOŚCI, NOWOŚCI :)





Dzieńdoberek! 

To już kolejne spotkanie z marką NIVEA. Przypuszczam, że będzie ich więcej, bo faktycznie jest w czym wybierać - co chwila wpadają mi w ręce kolejne perełki. 







Na pierwszy rzut - #zMIXuj swój zapach czyli zestaw NIVEA SOFT MIX ME 

To zestaw trzech kremów na bazie NIVEA Soft, każdy o innym zapachu. Pamiętam, że lata temu, kiedy po słynnym, sztandarowym kremie NIVEA z granatową zakrętką, który był w każdym domu - zaczęły na rynku pojawiać się nowe marki. Kiedy w końcu przyjęłam do wiadomości, że gęsty i ciężki krem nie jest już najlepszym rozwiązaniem dla mojej młodziutkiej cery - przerzuciłam się właśnie na NIVEA Soft. Byłam zachwycona jego "lekkością".. 
Tymczasem do samego ZESTAWU podeszłam raczej sceptycznie. Trzy kremiki o różnych zapachach, które można dowolnie łączyć. Każdy zapach jest inny, ale każdy na swój sposób... ładny! 
Niestety przez to, nie widzę sensu by je łączyć ;) Fajne jest to, że są bardzo uniwersalne, praktycznie można je stosować do buzi, rąk...do skóry całego ciała. Efekt nawilżenia też jest bardzo zadowalający. Do samego produktu trudno się doczepić - ale sam pomysł miksowania - w mojej ocenie niepotrzebny :)




Jeśli chodzi o warianty zapachowe to mamy:








Mimo, iż pojemniczki kremów wyglądają jak zwykły krem do buzi, zawartość ma uniwersalne zastosowanie. Ich pojemność (50ml) pozwala nosić je w torebce, jako takie podręczne SOS dla suchej skóry :) To bardzo fajna cecha tego produktu. Jeśli chodzi o cenę - to zestaw kosztuje ok 20-25 zł, więc bez szaleństwa. 



Następny w kolejce jest NIVEA Pop -Ball czyli PIELĘGNUJĄCY BALSAM DO UST W KULCE MALINA I CZERWONE JABŁKO



Pierwsze co rzuca się w oczy, to fakt, że kształtem balsam ten do złudzenia przypomina sławnego EOS`a. I faktycznie, nie da się zaprzeczyć. Co więcej, muszę przyznać, że jeśli chodzi o zastosowanie, poziom nawilżenia...w zasadzie wszystko - to podobieństwo jest uderzające. Myślę, że gdybym miała z zamkniętymi oczyma zgadywać, który jest który - na 100% miałabym trudności z określeniem tego. 
Nie będę tworzyć tu wielozdaniowych opisów tego produktu, bo jestem zdania, że nie o to chodzi. Do czego służy balsam do ust, każdy wie. Czy jest dobry? Tak. Czy znam lepsze? Tak. Nie wiem dlaczego, ale wszelkie balsamy w formie kulki uważam za... fajny gadżet. Są wygodne, nie "złamią" się pod wpływem ciepła - jak te w sztyfcie, ale myślę, że w przypadku bardzo przesuszonych ust - nie będą one lekarstwem na ten problem. Tyle :) 




Co tam dalej mamy fajnego? Ano wita się z nami OLEJEK W BALSAMIE KWIAT POMARAŃCZY I OLEJEK AWOKADO.

Pamiętacie suchy olejek, intensywnie odżywczy do ciała ?(link obok do opisu)
Otóż ten produkt to taki trochę mix - z jednej strony olejek awokado, a z drugiej baza w postaci szybko wchłaniającego się balsamu do ciała. 
Połowę opakowania już zużyłam i mogę stwierdzić, że najbardziej sprawdza mi się przy porannym balsamowaniu (jakkolwiek by to nie zabrzmiało ;)) Głównie dlatego, że ma taki orzeźwiający, dodający energii pomarańczowy zapach. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wieczorem mnie drażnił. Za to w letnie poranki zdecydowanie się wpasował. 
Cóż napisać więcej. Dobrze nawilża, nie klei się, ani nie czyni skóry tłustą. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to jedynie do tego, że efekt nawilżenia nie utrzymuje się za długo.. 




Super pomysł, szczególnie dla tych, którzy nie lubią "tłustych" olejków... A nie chcą rezygnować z ich właściwości odżywczych.





PS. Na fotce też dezodorant marki NIVEA - przecież musiałam sprawdzić i tę kategorię ;) Faktycznie, jest zarówno dry jak i fresh ;) A poza tym jak to dezodorant... Robi swoją robotę, nie drażni zapachem.. może być! Czy działa 48h to nie wiem, bo z reguły w takim okresie czasu myję się w międzyczasie kilka razy :))))))))))))))






A na koniec krem do rąk, też z serii "kwiatków" ;) czyli OLEJEK W KREMIE DO RĄK NIVEA® KWIAT WIŚNI I OLEJEK JOJOBA


Trudno się do czegoś przyczepić, pachnie delikatnie, nawilża całkiem dobrze, ALE co ja poradzę, że klasyczny, granatowy krem do rąk NIVEA skradł moje serce.. i jakoś mam wrażenie (bardzo możliwe, że złudne ;P), że wraz z "firmowym" zapachem idzie dużo lepsze nawilżenie. Co zrobisz, jak nic nie zrobisz ;)
Oczywiście znam kilka osób, które dużo bardziej lubią tę wersję - bo zawartość olejków w dłuższej perspektywie czasu faktycznie pielęgnuje dłonie.. Ale do mnie ten argument nie przemawia. Uparciuch.



To tyle z nowości w mojej kosmetycznej szafeczce. Niektóre z tych produktów stosuję już bardzo długo. Ale sama lubię zbiorcze recenzje - więc wolałam poczekać i zestawić kilka rzeczy - a przy tym wyrobić sobie zdanie po dłuższym stosowaniu. 

Możecie pomyśleć, że mam tych kosmetyków stanowczo za dużo. I trochę macie racje. Tym bardziej, że naprawdę staram się nie otwierać wszystkiego na raz. Z tego też powodu czasem dana rzecz musi trochę poleżeć, zanim przyjdzie jej kolej. Z drugiej strony, często "dzielę się" z kimś bliskim (z rodziny, bądź przyjaciółką), z kimś kto podchodzi do tego zdrowo. Nie obrazi się, kiedy powiem - "mam fajny nowy balsam, wypróbowałam, ale mam jeszcze dwa inne - chcesz też potestować?" Jest to tym bardziej fajne, że mogę z taką osobą wymienić się poglądami - coś, czym ja się zachwycam, nie zawsze spotyka się z taką samą reakcją drugiej strony. I to jest w tym wszystkim najfajniejsze. 

No nic, do następnego razu Kochani :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz