sobota, 23 listopada 2019

Moja pielęgnacja - GlamGlow Waterburst i Thirstymud


Na profilu instagramową wizaz.pl padło pytanie konkursowe (swoją drogą polecam udział!✌️) „za jaki błąd urodowy , który popełniłaś w przeszłości wręczyłabyś sobie rózgę” (to chyba nawiązanie do mikołaja🤣🎅)..



Wiecie co odpowiedziałam? Że moim największym błędem był BRAK pielęgnacji przez wiele lat, w czasach kiedy wg mojej własnej (głupiej🤦‍♀️) oceny – pielęgnacja ta jeszcze nie była mi potrzebna. Teraz powinnam zacytować Kaliber44 i krzyknąć „..nieodwracalne zmiany!”😫

Czasu już nie cofnę 🤷‍♀️ Ale muszę przyznać, że zaczęłam o siebie dbać. Oczywiście, zawsze dbałam, zawsze kochałam się w kosmetykach, ale prawda jest taka, że nie była to przemyślana dbałość o cerę. Raczej kupowałam dużo, przypadkowo, bez większego zastanowienia. No bo przecież „młoda jestem!”🤦‍♀️😁

Teraz wracam na właściwą drogę. Jasne, że nadal błądzę – zdarza mi się kupić kosmetyk, który mimo pochlebnych opinii – moja skóra odrzuca. Ale stałam się systematyczna, nie odpuszczam, słucham rad „fachowców” i walczę, napawdę walczę z czasem 🤔

Dlatego też, będę Wam tu co jakiś czas wrzucać subiektywne, kosmetyczne rozkminy 😁👌


Dziś o dwóch błękitnych perełkach marki GlamGlow 💙💙: nawilżającym kremie do twarzy (WATERBURST) oraz maseczce nawilżającej (THIRSTYMUD).

Kremu używam głównie na noc. Producent obiecuje 72-godzinne natychmiastowe i ciągłe nawilżenie, które zapewnia skórze blask. I w sumie...mogę jedynie nie zgodzić się z tymi 72 godzinami, bo moja skóra jest wysuszona TAK, że jak na razie nie wyobrażam sobie rano nie nawilżyć jej ponownie. Ale do tego używam już innego kremu 👌

Zdecydowanie muszę jednak potwierdzić, że krem ten porządnie nawilża – jego konsystencja „otula skórę” - w pierwszej chwili wydawało mi się, że będzie za ciężki, że zapcha cerę. Ale... nic takiego nie nastąpiło, a zużyłam już prawie połowę opakowania. Buzia jest wyraźnie dużo bardziej nawilżona i choć to może dziwnie zabrzmi – uwielbiam ten moment, kiedy po po wieczornym oczyszczaniu mogę wreszcie nałożyć ten „bogaty” kremik. 🥰🥰

Co do maseczki. Najkrócej mogę ją opisać tak, że jest to taka „mocniejsza” wersja kremu. Stosuję ją raz w tygodniu, najczęściej po „domowym spa” 👳‍♀️ Wtedy nakładam także na deklot i szyję.

Oba kosmetyki pachną pięknie, ale zabijcie mnie – trudno mi określić jaki to zapach. Po prostu jest baaaaardzo przyjemny.😍

Moje starania zaczynają przynosić efekty, cera się poprawia. Mam świadomość, że wpływ na to ma wiele czynników, wiele etapów mojej pielęgnacji, ale te dwa produkty zdecydowanie się do tego przyczyniają.

Tak na marginesie – jeśli chodzi o kremy (a testowałam ich w ostatnim czasie sporo – to mogę polecić:

☝️ Mincer Pharma -Contour Architect (naprawdę świetny!)



☝️Ava Astra C+ (używam obecnie rano, delikatny)



☝️Organiclife Serum Nr3 (idealny, naturalny skład)



To tyle – do następnego razu 😁😘









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz