Cóż, niestety, o ironio! przyszło mi
się z własnymi poglądami zmierzyć!
Ogólnie mogę śmiało powiedzieć, że
moje motto zatoczyło koło i mnie pięknie w tył głowy pacnęło
;) :P
Dlaczego? Ano czyż nie tak dawno,
pojawił się post krytykujący maniakalne skupianie się na zdrowej
żywności? Kto to pisał? No kto? Jaaaaa :) I choć moje poglądy
nie wiele się zmieniły – to przyszło mi pochylić czoło przed
szlachetnym zdrowiem.. I nie ma, że boli (czy nie smakuje).. trzeba
było się przeprogramować!
Jak wiecie na początku roku dopadło
mnie zapalenie oskrzeli. Standardowo to co mnie wyleczyło,
skutecznie też mnie pogrążyło. Po kuracji antybiotykowej w moim
organizmie siadły...baterie! :) Do tego doszło przesilenie
wiosenne, chroniczna gonitwa (sama nie wiem za czym), pogoda na
wariackich papierach... i mam, co mam..
Choć patrząc na mnie, wiecznie z
szerokim bananem na twarzy (zwanym potocznie uśmiechem), można by
się pokusić o stwierdzenie, że tryskam zdrowiem – to niestety
nic bardziej mylnego. Czuję się słabo, mój metabolizm (mówiąc
najogólniej jak się da) szwankuje, a chęci do czegokolwiek muszę
wyciskać z siebie jak końcówkę pasty z tubki! ;)
Wspomagam się zatem czym się da..
Witaminki, suplementy etc.. Ale kurcze – to ciągle TABLETKI! Ileż
można... Potrzebowałam czegoś innego..
Standardowo z pomocą przyszedł mój
ulubiony członek rodziny – wujek Google :D Zaczęłam czytać,
szukać sposobu na wzmocnienie.. I jakby nie patrzeć, gdzie by okiem
nie rzucić – wszystko sprowadzało się do jednego. Ano do tego,
że praktycznie wszystkie schorzenia organizmu – zaczynają się (w
skrócie myślowym) od jelit! Czyli najlepsze lekarstwo to dieta –
a upraszczając jeszcze bardziej – spożywanie określonych
składników naturalnych w produktach "żywieniowych" (a nie w formie tabletki!)
Idąc po nitce do kłębka doszłam do
czego? Np. do szałwii hiszpańskiej! Zaraz, zaraz... ja już gdzieś
to widziałam.. Ha! No tak.... cały Instagram zachwyca się
nasionami Chia.. Eh, lajkowałam te zdjęcia puddingów (myśląc..
cyt: „fuuuuj, nie lubię mlecznych papek”), kompletnie nie
dopuszczając do myśli, że coś takiego byłabym w stanie zjeść!
:D Hmmm czyżby znowu przeklęte „nigdy nie mów nigdy”?
:)))))))))))) Tak! Znowu. I trudno, choć sama sobie zaprzeczyłam
postanowiłam dać sobie szansę..
Odstawiłam praktycznie wszystkie
witaminy syntetyczne. Szukam kolejnych produktów na tyle bogatych w
składniki odżywcze, witaminy, minerały, ażeby wspomóc swój
organizm. A przede wszystkim szukam sposobów na to, jak te cuda
natury przygotować tak – by były (dla mnie) jadalne.
Nietolerancję laktozy, traktuję mlekiem sojowym. Piję dużo soków
(na razie kupnych, ale marzy mi się sokowirówka <3), przegryzam
suszone owoce.. Jem dużo ryb i przemycam gdzie się da – duuuużo
zielonego :) I to tyle...
Jedno, czemu pozostałam
konsekwentna... i w tym miejscu muszę to podkreślić.. Ja
absolutnie się NIE ODCHUDZAM! :) Całe to zdrowe jedzenie, nie ma na
celu kontroli kilogramów.. Stąd niech Was nie dziwią batoniki,
kabanosiki i inne grzeszki, które pojawiają się na InstaBlogu :D
To cała ja - nadal pozostaję wierna teorii, że w życiu nie można
odmawiać sobie przyjemności. Szczególnie.. przyjemności jedzenia
:) :) :)
Czuję się w obowiązku serdecznie
podziękować Wam – moi Blogowicze, Instagramowicze... za to, że
dzielicie się swoimi „zdobyczami”, że piszecie o ciekawych
produktach, wrzucacie przepisy... Karmicie moje oczy pięknymi
zdjęciami jedzenia, a co za tym idzie – wzbudzacie we mnie ochotę
na produkty, które (jak mi się wydawało) nigdy do ust bym nie wzięła
:)
Uwielbiam Was – serio, serio <3
Poniżej wrzucam kilka zdjęć
produktów, które włączyłam do jadłospisu (ah, jaka jestem z
siebie dumna, haha). Jeśli macie jakieś propozycje czym rozszerzyć
tą listę – czekam na komentarze :D
Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBuziaki Kropeczko :) :*
UsuńNo to na co czekasz :) Od czegoś trzeba zacząć :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o chia, to naprawdę lepiej kupić "ciut" na wagę, żeby sprawdzić, czy Ci w ogóle to podejdzie :)
O ile dobrze kojarzę, to chyba pisałaś mi, że jesteś ze Śląska :) Jeśli w okolicach Katowic mieszkasz - to w Auchan są nasiona Chia na wagę :)