czwartek, 6 października 2016

CUDZE CHWALICIE, SWEGO NIE ZNACIE - POLSKIE MORZE - CHŁAPOWO

 


Mój zapał do realizacji przyziemnych celów jest zdecydowanie NIE do naśladowania. Mamy koniec września – wprawdzie iście letniego września – ale jednak miesiąca jesiennego.. Zaraz po powrocie z wakacji miałam plan napisać posta – na gorąco, na już! Się planowało i się zesrało :P (jeju, ja to napisałam??!!) :P 



W zasadzie o czym to ja chce pisać! Nie spędziłam upojnego urlopu na Wyspach Kanaryjskich, w Maroku czy nawet na Rodos.. Byłam NAD POLSKIM MORZEM. Wakacje ekstremalne (biorąc pod uwagę pogodę :P), ale też szczerze pożądane, wyczekane..



Jako, że ostatnio kąty te zwiedziłam jakieś...przynajmniej 8 lat temu (jak nie więcej), to przyszło mi być świadkiem zmian jakie tam nastąpiły… no i poza tym, chciałam napisać tego posta także „ku pamięci” - i wrócić do niego za lat kilka ;)

Pisałam Wam na bieżąco, na moim insta – że to taki słodkokwaśny wyjazd.. Niby byłam szczęśliwa, że wreszcie uda mi się zmienić otoczenie, a z drugiej strony rozczarowana i zwyczajnie smutna, bo nie mogliśmy jechać całą rodziną :(



Koniec końców wybraliśmy się „starą dobrą ekipą” - jak za dawnych lat! Ja z młodocianym 
i moja przyjaciółka wraz z córką :) Taka prawdziwa ….wycieczka! Fajnie – bo w takim zestawie spędzaliśmy wakacje już nie raz.



Podróż

Nie wiem czy wiecie, ale ze Śląska do Władysławowa – jedzie tylko jeden, bezpośredni, nocny pociąg. 
Jako, że przewoźnik wprowadził zasadę, iż można kupić bilet najwcześniej na miesiąc przed podróżą...to do ostatniej chwili nie wiadomo czy to miejsce uzyskamy czy nie. Spokojnie, jeśli wyjeżdżamy w środku tygodnia, ale biada tym, którzy urlop rozpoczynają bądź kończą 
w weekend.. Dosłownie „kończą” tym samym w korytarzu pociągu, siedząc na torbach przez 11h podróży… bez miejscówki, bez wygody, 
z biletem w ręku (opłaconym oczywiście)!
Totalny koszmar i jeżeli do przyszłego roku PKP nic nie zmieni, nadal będzie tylko jeden pociąg, to już dziś przestrzegam – weźcie to pod uwagę, bo znajomi jechali właśnie w tak ekstremalny sposób i naprawdę chyba nie ma gorszego rozpoczęcia urlopu..



Kwatera

Zestarzałam się. To pewne! Dojrzałość to też miłość do wygód :P Wyjeżdżając – zarzekałam się, że ABSOLUTNIE nie ma dla mnie znaczenia gdzie śpię! Jadę spędzać czas nad morzem, na powietrzu, w terenie. W pokoju zamierzam spać. I tyle. Ohohooho to się zaskoczyłam! :D Owszem nadal uważam, że wakacje należy spędzać POZA pokojem, ale już wcale nie jest mi wszystko jedno na czym śpię i w jakim otoczeniu.. Jak wiadomo – w tym roku, nie łatwo było 
o kwatery i generalnie wybrzydzać nie można, ale… Wiecie co jest najgorsze? Najgorsze jest oszustwo, czy ładniej to nazywając – wprowadzenie Klienta w błąd.. Willa Horyzont. Zdjęcia na stronie jak z Journala :D Rzeczywistość….taka, taka...słowa znaleźć odpowiedniego nie mogę….szara!
Dało się niestety wyczuć, że jest high sezon, że ludzie się biją o miejsca i generalnie czy są zadowoleni czy nie – i tak będzie pełne obłożenie.. Zatem róbta co chceta :P
W pokoju wilgoć niesamowita. Niby normalne, niby nad morzem, ale … fakt, że po dwóch dniach nasze ręczniki śmierdziały wilgocią – to naprawdę normalnym nazwać nie można. Miejsce do grillowania – prima sort – co z tego, skoro żadna z drewnianych ław nie była „pod parasolem” :( Nawet lekka mżaweczka powodowała, że z grila nici :(
No ok, nie narzekam, ale też – w to miejsce nigdy nie wrócę ;)



Jedzonko

W pierwszej chwili … ogarnęło nas przerażenie! Wszędzie, ale to wszędzie otaczały nas punkty z fast foodami – zapiekanki, hamburgery, (pseudo) kebaby… Olaboga! Wszystko na jedno kopyto i naprawdę, naprawdę pozbawione smaku (za to mimo wszystko, gromadnie oblegane przez klientów).. Po pierwszym szoku, przerzuciliśmy się na „dania dnia” w restauracjach
 i barach.. Pomijając cenę – zawsze były to dania świeże i w miarę normalne ;) Rybkę jadłyśmy w dwóch poleconych przez taksówkarza miejscach – taką prawdziwą z połowu, a nie z marketu :) :P
Mój syn był WIELKIM fanem „pajdy chleba ze smalcem i ogórkiem” (6zł!) - co generalnie było ewenementem, bo w domu na smalczyk nawet spojrzeć nie chciał :P Cóż, inny klimat :P Ziemniaka pokrojonego w spiralę i upieczonego we fryturze za kwotę 5 zł – przemilczę ;)
Wszyscy wszem i wobec trąbią, że nad polskim morzem jest drogo.. Ja uważam, że normalne, „domowe” jedzenie kosztuje …. rozsądnie. Przepłaca się głównie za te wszystkie „przekąski”, po których i tak za chwil parę jesteśmy głodni – no ale pachnie, (nawet) wygląda więc człowiek nie może przejść obojętnie. Naprawdę nie narzekałabym więc na koszty wyżywienia, jedyne co było naprawdę okropne, to „trzepanie kasy” na pseudo dodatkach. Kiedy do naprawdę „lekkiego” żurku poprosiliśmy o kromkę chleba – doliczyli nam 1 zł.. To samo z ketchupem – pięć frytek na krzyż – ale ketchup też 1 zł! Nie ma sentymentów :P








Pamiątki


Ha! Nazwałam to tak, bo jeszcze z lat dziecięcych pamiętam, że z każdej wycieczki, każdego wyjazdu NALEŻAŁO przywieźć najbliższym jakąś „pamiątkę”.. Powiedzmy, że w jakimś stopniu z tego zwyczaju wyrosłam, ALE są osoby, które też często obdarowują mnie souvenirem z podróży, albo najnormalniej (żaden to temat tabu) wręczyły synowi memu „kieszonkowe” i fajnie by było im w jakiś sposób „podziękować”…
Niestety….. Nadmorskie drobiazgi, to istny chiński market. Wszystko plastikowe, tandetne, pozornie ładne.. Pomijam fakt, że każde stoisko praktycznie zawierało ten sam asortyment, ten sam plastik fantastik :P Ceny za to, były czasem wręcz kosmiczne! Magnesy, otwieracze do kapsli, szkatułki z „niby” muszelek.. Jakby powiedział mój gimnazjalista – żaaaal :D
Nic fajnego, nic! Praktycznie do samego końca nic nie przychodziło mi do głowy – jak wybrnąć z souvenirowego problemu, co kupić, co przywieźć „znad morza”…
Pomysł przyszedł sam. A właściwie został wciągnięty...nosem! Jak odkryliśmy wędzarnię świeżych ryb, pachnących, delikatnych…...przepysznych – już wiedziałam co dostaną bliscy :) Miętusy, karmazyny, trewale czy nawet makrele i śledzie – same rarytasy!
Fakt, sama idea była świetna i trafna – z realizacją był jednak pewien problem…. Jak wspominałam wcześniej podróżowaliśmy pociągiem.. A świeżo wędzone rybki, są takie….AROMATYCZNE :D ;))))) (czytaj: wszystkie rzeczy dawały rybą :P) Ale, ale… efekt końcowy był satysfakcjonujący – wszystkim rybeczki smakowały, brzusiu zadowolony, więc
 i właściciele także ;)
Także to chyba najlepszy patent, znad gór – przywieźć świeże serki, a znad morza ….rybki! :)


Ostatni aspekt...pogoda!


Cóż – to jak gra w ruletkę. Albo się trafi na tropiki, albo na angielskie klimaty.. Niestety nam się specjalnie nie udało :( Owszem padało tylko w dniu wyjazdu, ale… było chłodno. Słonecznie, ale niezbyt ciepło. Wystarczyło, że słonko zaszło na chwilkę za obłoczek – już szukaliśmy sweterków.. Trochę niestety położyło cień na moje osobiste wrażenia z wakacji. Głównie dlatego, że jestem absolutnym zmarzluchem! Jak mi zimno – to jestem zła! :P
Inna sprawa (ta jaśniejsza strona) to fakt, że niezależnie od aury – nadmorskie powietrze bardzo mi służyło! Bardzo! Moje problemy zdrowotne, związane głównie z układem oddechowym, przekładają się na bardzo niski próg wysiłkowy. Nad morzem, mogłam pokonywać kilometry, bez jakiegoś większego zmęczenia, bez „przystanków”, bez tego okropnego uczucia zmęczenia. Faaaaajnie tak :)







Ok! To chyba by było na tyle. Nie będę się nawet przyznawać jak długo powstawał ten post. Pisałam go na raty i to bardzo długoterminowe raty :P Wstyd się przyznać – zaczęłam we wrześniu… a tu zastał mnie październik! No, ale skoro tak zimno – to parę wspomnień na rozgrzewkę :)









9 komentarzy:

  1. Fajnie tak powspominać wakacje ;) A syn to już kawaler, że ho ho :D Uważaj bo zaraz Ci będzie panny do domu sprowadzać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj oby mu się nie spieszyło :P Nie wiem czy jestem na to gotowa :D :D

      Usuń
  2. W tym roku również spędzałam swój urlop nad morzem we Władysławowie :) było cudownie i już nie mogę się doczekać kolejnych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że Hiszpania, Włochy, Grecja...są cudne, ale co polskie morze to polskie morze ;) :P

      Usuń
  3. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie byłam nad polskim morzem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahhh wakacje... ja chce juuuż! :) Tak dawno nie byłam nad polskim morzem! W przyszłym roku planuje to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie! Ja miałam to samo... tęskniło mi się już za tym szumem fal...

      Usuń