środa, 24 sierpnia 2016

GADŻETY (SUPER) KOBIETY - STEAMASTER


Nie wiem czy pamiętacie, ale wraz z początkiem czerwca dotarła do mnie cudowna wiadomość! Otóż wygrałam konkurs u MammyDoriska :) Nagrodą był.... STEAMASTER! :)


Generalnie nie mam kompletnie szczęścia do losowań więc od razu spieszę wyjaśnić, iż wygraną zapewnił mi komentarz. Bardzo osobisty, pisany „na kolanie” podczas wietrzenia się na balkonie. Totalny spontan, nie przemyślany, nie układany w głowie. Koniec końców zakończony uronioną łezką.. Niby prosty temat - „Jak wyglądałby mój idealny Dzień Matki”, ale jak to już bywa, często sprawy o których nie myślimy na co dzień – poruszone – wywołują grad emocji.


No nic. Pozwolę sobie zacytować. Trochę „ku pamięci”...





To tyle tytułem „genezy” ;)


Po miesiącu użytkowania mogę już conieco na temat tego sprzętu napisać :D
Otóż, zacząć należy od tego, że prasować nie lubię BARDZO, żeby nie napisać, że nie cierpię ;) Zabawne, że to akurat ja wygrałam tego „umilacza” znienawidzonej czynności.. Od razu wzięłam się do rzeczy i wypróbowałam na wszelkie modele ;)


Dla kogo jest SteaMASTER?


Po pierwsze - dla elegantki/a ;)
Prasowanie parą bardzo ułatwia usuwanie zagnieceń z wszelkiego rodzaju KOSZUL. Nie wiem jak Wy, ale ja serio wielokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem „lubię prasować, byle nie koszule!” ;) Tu sprawa jest prosta, wieszasz na wieszaczek i hejaaa – góra , dół, góra dół :D Gotowe!


Po drugie – dla młodej (stażem) mamy :)
Mój syn już swoje lata ma, ale pamiętam prasowanie tych malutkich, maciupkich ubranek. Owszem, początkowo robiłam to wprost z euforią (szczególnie w oczekiwaniu na Jego przyjście na świat).. Ale kiedy obowiązków się namnożyło... to całe to prasowanie wywoływało u mnie totalną niechęć. Znowu STEMASTER wiele w tej materii ułatwia. Mini kaftanik przypinamy klipsikami, dwa ruchy parą! Ot, cała filozofia! ;)


Po trzecie – dla romantycznej ;)
Nie wiem jak Wy, ale ja, choć UWIELBIAM wszelkiego rodzaju falbanki, pliski i inne słodkie ciuszki, tak prasowanie tego to niezła udręka.. Nie wspomnę już o tym, że zdarzyło mi się (i to nie raz!), że delikatna tkanina nie udźwignęła temperatury żelazka i po fiu fiu zwiewnej kiecce zostawało tylko ciepłe (i dziurawe) wspomnienie.. Wierzcie lub nie – z parą – wszystko idzie łatwiej..


Po czwarte – dla praktycznej.
Napiszę krótko. Znacznie wygodniej powiesić zasłonę i ją „wyparować”, niż plątać się z nią na desce do prasowania. Howk! ;)






Do czego STEAMASTER się nie nadaje? Ano nie sprawdziło się u mnie prasowanie na bieżąco zwykłej bawełnianej koszulki (typu t-shirt). Owszem, zagniecenia znikają, ale jeśli chcemy ubrać zaraz po prasowaniu taką troszkę grubszą bawełnę – to spotkamy się z lekko nieprzyjemną wilgocią. Dla mnie zdecydowanie na nie! Szkoda, bo uważam, że to właśnie najfajniejsza cecha STEAMASTERa.. Jeśli mamy gdzie go postawić (bez ciągłego składania i rozkładania) to fajnie na bieżąco, przelecieć parą ubranie, które za chwilę chcemy na siebie narzucić. Bez rozkładania deski, układania na niej tak, by nie było „załamań” etc.. Wieszamy na klipsik bądź wieszak i raz dwa – sprawa załatwiona.




Nie wiem czy to tekst pochwalny, sami oceńcie. Starałam się podejść jak najbardziej obiektywnie. Generalnie jestem zdania, że gadżetów ułatwiających prace domowe – nigdy za wiele. Tym bardziej w domu, gdzie bycie Panią Domu to jedno z wielu zajęć, które na głowie ma owa Pani ;)





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz