O tym, że lubię
platformę rekomenduj.to już rozlegle opowiadałam na moim
instastory. No ale ma ono to do siebie, że szybko znika ;) (co ma
oczywiście swoje plusy :P)
No więc lubię (i
zaczynam zdanie od „więc” :P) Ich kampanie są zawsze
takie….dopracowane, zaskakujące i autentycznie dla wszystkich.
Czytaj: nie tylko dla osób z kanałem na YT, milionem obserwatorów
i tym podobne… Czego najlepszym przykładem jestem ja.
Ostatnia kampania –
to coś dla zagonionych gospodyń domowych :P No dobra, nie tylko
gospodyń ;) Bo kto nie robi prania? Uczciwie mówiąc – produkt do
testowania nie był dla mnie niczym nowym. Chusteczki zapobiegające
przed zafarbowaniem ubrań w praniu. Stosuję je od ...zawsze! A
dokładniej odkąd uprałam pewne SZARE spodnie z innymi jasnymi
rzeczami. Pech chciał, że cienki czerwony pasek na gumie (w pasie)
– miał pigmentację godną wielgachnej czerwonej peleryny! (takiej
na byki, nie wiem czemu akurat z tym mi się skojarzyło :P)
Nie będę
wspominać, jak wyglądała reszta ubrań.. Lubię różowy, ale …
to było to much. Wtedy ktoś tam powiedział, że lepiej w razie
gdyby co – używać takich chusteczek. I tak też robię.
Kupuję je
regularnie tak jak proszek/kapsułki czy płyn do płukania. I
autentycznie absolutnie nigdy nie zdarzyła mi się taka kolejna
wpadka.
Chusteczki K2r Color
Catcher jakoś wcześniej nie wpadły mi w ręce (a kupuję różne).
Sprawdziłam więc i ten „model” i nadal podtrzymuję – to
działa.
Przyznaję – nie
odważyłam się wyprać białej bielizny z czerwoną koszulką…
(jakaś trauma czy co ;)), ale zdecydowanie mniej segreguję. Z
białym piorę „jasne” tkaniny. A kiedyś – białe to białe….
Kolory też wrzucam do bębna z jeansami, czy czarnymi skarpetkami.
Absolutnie przestałam się „rozdrabniać” nad segregowaniem
prania.
Jak zapewnia
producent – chusteczki K2r zapobiegają blaknięciu i szarzeniu.
Tego nie jestem w stanie sprawdzić po kilku praniach. Zresztą –
wyjdzie to dopiero po stosowaniu na całkiem nowych ubraniach. Wtedy
mogę porównać.
Tak jak już
wspominałam, produkt ten nie jest mi obcy. Ale….wersja Intensive
White – bardzo mnie ...zaintrygowała. Takiej formy chusteczek
jeszcze w ręku nie miałam. Ma na celu utrzymanie bieli ubrań i
właśnie zapobieganie szarzeniu. Mam kilka koszulek, które utraciły
swoją biel – bezpowrotnie. Ale przyjrzę się tym nowym, bielutkim
– czy faktycznie przedłużę ich żywotność. Zdecydowanie kupię
jeszcze kolejne opakowania „do białego”..
No dobra, nic więcej
pisać nie będę. Bo nie ma co. Chusteczki Colour Catcher to
naprawdę fajna sprawa i wydaje mi się, że chyba też nie jest to
produkt, który mało kto zna. Większość moich znajomych od dawna
używa...tylko generalnie – o tym się nie mówi :) W końcu pranie
to nie jest jakoś specjalnie pasjonujące zajęcie ;))
Acha … i dziękuję
za woreczek z kolorowymi spinaczami ;) Miły akcent, kiedy za oknem
szaro i buro. Tylko czekać, kiedy będę mogła wynieść suszarkę
na słoneczny balkon <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz