Będąc
kilkakrotnie w Warszawie za sprawą Anioł na Resorach miałam okazję
odwiedzić sławny na na całym YT i w Blogerskim świecie sklep BBW
Nie
ma co ukrywać, Wirtualne Koleżanki skutecznie reklamują to
miejsce, przez co, wizytę tam traktowałam z wielkim namaszczeniem.
Zupełnie pozbawionym sensu, bo w końcu to tylko kolejny sklep z
kosmetykami! No ale udziela się, udziela… ;)
W
jednym zdaniu mogę opisać moją wizytę nr 1. Weszłam, rozejrzałam
się, wyszłam praktycznie z niczym ;)
Ceny
były dla mnie wystarczająco odstraszające, by nie kupić nic –
poza 5-ma mini żelami antybakteryjnymi (5 za 25zł), przecenionymi
zawieszkami do nich (jako upominki dla syna i córki mojej
przyjaciółki) oraz zapachem do auta (też przecenionym)..
Nie
byłoby zatem o czym pisać. Ale tak się składa, że pewna cudowna
osóbka (Ewcia pozdrawiam), postanowiła uszczęśliwić mnie dwoma
produktami tej „marki”. Jak sama deklaruje – w kraju, w którym
mieszka (USA), nie jest to sklep z górnej półki – i przy okazji
wyprzedaży czy różnego rodzaju promocji, można w świetnych
cenach te produkty nabyć…
Przetestowałam:
Żel
pod prysznic
Mgiełkę
zapachową
Żel
pod prysznic PURE PARADISE shea & vitamin e
Starając
się nie myśleć jaka jest jego cena – bez negatywnego nastawienia
dokonałam pierwszego użycia. No i co by nie mówić – zapach jest
przecudny.. Nawet trudno mi to określić – czego to zapach..., ale
faktycznie jest rajski. Orzeźwiający i … pobudzający :)
Nietuzinkowy.
I
choć zimą lubuję się w żelach pod prysznic o konsystencji
kremowej...to trudno mi z niego zrezygnować. Wkrótce będzie
zdenkowany :) To fakt. ;)
Mgiełka
Sweet Cinnamon & Pumpkin
Teoretycznie
to nie moja bajka. Normalnie widząc etykietę, pewnie bym nawet nie
sięgnęła, żeby powąchać tester... I to właśnie jest super w
prezentach i to nie takich „zamówionych”, tylko właśnie
niespodziewanych, zaskakujących..
Zapach
jest bardzo intensywny, trwały, ale z drugiej strony ma w sobie
jakąś taką delikatność.. nie ma charakterystycznej dla cynamonu
„ostrości”, która mnie drażni.. Może to dodatek dyni? Nie
wiem, ale pachnie pięknie.. Nie będę czarować, pierwsze co
zrobiłam to „fuknęłam” zasłonki ;) :) Tylko raz. Nie mogłam
się powstrzymać :P ;)
Ponieważ
ma to być mini recenzja... Należy już podsumować :) Produkty z
Bath & Body Works przypominają trochę mi te z The Body Shop :)
W obydwóch sklepach wszystko pachnie NIEZIEMSKO... Już chyba gdzieś
kiedyś pisałam, że lubię takie kosmetyki, które mam
ochotę...polizać! :) :P hahaha Tak pachną!!!
Jest
jedno małe ale... ceny są dla mnie cenami zaporowymi.. Pomyślcie
co chcecie, ale nie dam 59 zł za mgiełkę czy 49 zł za żel pod
prysznic.. Choćby nie wiem, jak był cudowny :)
Dlatego
jestem bardzo wdzięczna, że dzięki Ewie – mogłam „skosztować”
tych luksusów :)
To
tyle :)
ja niestety nie miałam okazji spróbować tych kosmetyków, jak dla mnie ceny są kosmiczne. Może kiedyś jakaś okazja będzie by spróbować tych cudeniek kto wie :)
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam - ceny nie na przeciętną kieszeń :) Właściwie nawet jak mają promocję to i tak szału nie ma... Polskie promocje nijak nie mają się do tych zagranicznych.. niestety :(
UsuńZawsze marzyły mi się zakupy w tym sklepie, ale niestety mieszkam na takim odludziu że nawet w większym mieście nie ma tego sklepu ;<
OdpowiedzUsuńHihi Żanetka ja mieszkam w Katowicach, które wcale małe nie są - a u mnie też nie ma tego sklepu :) Tylko w... stolicy! ;) :) :)
Usuńja jeszcze nie miałam okazji używać kosmetyków tej marki, szkoda, że nie ma go w UK gdyż chętnie bym go odwiedziła ;)
OdpowiedzUsuńNie ma? Kurcze, myślałam, że go macie :) :)
Usuń