środa, 19 listopada 2014

MINI RECENZJA: Bath&Body Works - HIT czy KIT?



Będąc kilkakrotnie w Warszawie za sprawą Anioł na Resorach miałam okazję odwiedzić sławny na na całym YT i w Blogerskim świecie sklep BBW


Nie ma co ukrywać, Wirtualne Koleżanki skutecznie reklamują to miejsce, przez co, wizytę tam traktowałam z wielkim namaszczeniem. Zupełnie pozbawionym sensu, bo w końcu to tylko kolejny sklep z kosmetykami! No ale udziela się, udziela… ;)

W jednym zdaniu mogę opisać moją wizytę nr 1. Weszłam, rozejrzałam się, wyszłam praktycznie z niczym ;)
Ceny były dla mnie wystarczająco odstraszające, by nie kupić nic – poza 5-ma mini żelami antybakteryjnymi (5 za 25zł), przecenionymi zawieszkami do nich (jako upominki dla syna i córki mojej przyjaciółki) oraz zapachem do auta (też przecenionym)..



Nie byłoby zatem o czym pisać. Ale tak się składa, że pewna cudowna osóbka (Ewcia pozdrawiam), postanowiła uszczęśliwić mnie dwoma produktami tej „marki”. Jak sama deklaruje – w kraju, w którym mieszka (USA), nie jest to sklep z górnej półki – i przy okazji wyprzedaży czy różnego rodzaju promocji, można w świetnych cenach te produkty nabyć…

Przetestowałam:
Żel pod prysznic
Mgiełkę zapachową



Żel pod prysznic PURE PARADISE shea & vitamin e
Starając się nie myśleć jaka jest jego cena – bez negatywnego nastawienia dokonałam pierwszego użycia. No i co by nie mówić – zapach jest przecudny.. Nawet trudno mi to określić – czego to zapach..., ale faktycznie jest rajski. Orzeźwiający i … pobudzający :) Nietuzinkowy.
I choć zimą lubuję się w żelach pod prysznic o konsystencji kremowej...to trudno mi z niego zrezygnować. Wkrótce będzie zdenkowany :) To fakt. ;)



Mgiełka Sweet Cinnamon & Pumpkin
Teoretycznie to nie moja bajka. Normalnie widząc etykietę, pewnie bym nawet nie sięgnęła, żeby powąchać tester... I to właśnie jest super w prezentach i to nie takich „zamówionych”, tylko właśnie niespodziewanych, zaskakujących..
Zapach jest bardzo intensywny, trwały, ale z drugiej strony ma w sobie jakąś taką delikatność.. nie ma charakterystycznej dla cynamonu „ostrości”, która mnie drażni.. Może to dodatek dyni? Nie wiem, ale pachnie pięknie.. Nie będę czarować, pierwsze co zrobiłam to „fuknęłam” zasłonki ;) :) Tylko raz. Nie mogłam się powstrzymać :P ;)


Ponieważ ma to być mini recenzja... Należy już podsumować :) Produkty z Bath & Body Works przypominają trochę mi te z The Body Shop :) W obydwóch sklepach wszystko pachnie NIEZIEMSKO... Już chyba gdzieś kiedyś pisałam, że lubię takie kosmetyki, które mam ochotę...polizać! :) :P hahaha Tak pachną!!!
Jest jedno małe ale... ceny są dla mnie cenami zaporowymi.. Pomyślcie co chcecie, ale nie dam 59 zł za mgiełkę czy 49 zł za żel pod prysznic.. Choćby nie wiem, jak był cudowny :)
Dlatego jestem bardzo wdzięczna, że dzięki Ewie – mogłam „skosztować” tych luksusów :)


To tyle :)  

6 komentarzy:

  1. ja niestety nie miałam okazji spróbować tych kosmetyków, jak dla mnie ceny są kosmiczne. Może kiedyś jakaś okazja będzie by spróbować tych cudeniek kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się zgadzam - ceny nie na przeciętną kieszeń :) Właściwie nawet jak mają promocję to i tak szału nie ma... Polskie promocje nijak nie mają się do tych zagranicznych.. niestety :(

      Usuń
  2. Zawsze marzyły mi się zakupy w tym sklepie, ale niestety mieszkam na takim odludziu że nawet w większym mieście nie ma tego sklepu ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi Żanetka ja mieszkam w Katowicach, które wcale małe nie są - a u mnie też nie ma tego sklepu :) Tylko w... stolicy! ;) :) :)

      Usuń
  3. ja jeszcze nie miałam okazji używać kosmetyków tej marki, szkoda, że nie ma go w UK gdyż chętnie bym go odwiedziła ;)

    OdpowiedzUsuń