Jako
Zakupoholiczka – jestem typem przeciętniaka. Znaczy to, że
owszem, serce zaczyna mi mocniej bić na widok sklepu MAC...ale
rozsądek nie pozwala mi wydać fortuny na cień do powiek.
Co
nie zmienia faktu, że są takie produkty kosmetyczne, które bardzo
mnie kuszą i choć snu z powiek nie spędzają – to jednak
możliwość ich „wypróbowania” sprawia mi wielką przyjemność.
Jedną
z takich kosmetycznych „perełek” są kosmetyki pielęgnacyjne
firmy LUSH :)
W
Polsce nie ma sklepu LUSH. Jednak wystarczy zasiąść przy YT i
można zobaczyć mnóstwo filmików o sposobie w jaki produkowane są
ich kosmetyki. Oglądając – trudno nie pozostać pod wrażeniem..
W czas gdzie walczymy na każdej płaszczyźnie o naturalność.. To
firma marzenie.
Poszperałam
troszkę w internecie i znalazłam kilka informacji. Wiem już iż
Lush
produkuje tylko naturalne kosmetyki ze świeżych owoców i warzyw,
naturalnych olejków i bez konserwantów. Ich kosmetyki nie są
testowane na zwierzętach i wytwarzane są ręcznie. Jeśli w ich
składzie są jakieś syntetyki to w bardzo niewielkich ilościach i
są one z tych „bezpiecznych”.
Jedno
jest pewne. Są też w związku z powyższym – bardzo, bardzo
drogie (w moim przypadku „nie dla psa kiełbasa” hahaha) ;)
Tak
się jednak złożyło, że cudowna Koleżanka zza oceanu –
sprawiła mi tą przyjemność i przysłała mi słoiczek cudu
natury: Turkish Delight :)
Shower
smoothie – Turkish Delight to w konsystencji trochę bardziej
„zbity” mus, który składa się z jaśminu i tureckiej róży,
neroli, oleju migdałowego i wygładzającego nawilżającego masła
kakaowego. Na opakowaniu pisze, że w każdym „słoiczku” jest
20000 płatków róż! :O :O :O
To
tytułem informacji. Jakie jest moje zdanie? Choć nie jestem fanką
zapachów różanych – to w tym wypadku, trudno nawet opisać
wrażenia – aromat jest tak intensywny, tak ...prawdziwy, że
trudno mu się oprzeć. Naprawdę! Intensywność można ocenić na
12...na 10!
Co
do skuteczności – prawda jest taka, że troszkę go oszczędzam,
hihi ;) Słoiczek jest maleńki trudno się będzie z nim rozstać
;) Używam więc go do „górnych partii ciała”, co ma swoją
zaletę – po kąpieli zapach na ciele utrzymuje się bardzo długo,
a że blisko nosa.... :P :P :P To cud, miód i ...różyczki! :)
Skóra
faktycznie jest delikatna i gładka. Myślę, że przy regularnym
stosowaniu przez dłuższy czas – efekty byłyby bardziej widoczne
:)
Tak
czy siak – zbliżają się Święta. Jeśli chcecie sobie zrobić
jakiś wyjątkowy prezent, tak raz w roku, bez żałowania sobie –
to polecam jakiś produkt LUSH. Można się zakochać i naprawdę
warto choć raz sprawdzić „z czym to się je” :)
Natura
górą! (tylko ceny by mogli mieć niższe :P :P )
P.S.
Ewcia – dziękuję :*****
zazdroszczę produktu, nigdy nie miałam kosmetyków tej marki ale pewnie są wyjątkowe:)
OdpowiedzUsuńTrudno ocenić całą markę, przez pryzmat jednego produktu. Jeśli jednak wszystko jest tak...intensywne to firma jak marzenie :)
UsuńPozdrówka :)
nie wiem czemu ale nie przekonują mnie takie produkty :)
OdpowiedzUsuńNo mnie właśnie jak najbardziej tak - teraz wokół nas tyle chemii, że jak się coś naturalnego trafi - to z chęcią używam :)
UsuńPozdrówka :)
Masło kakaowe to najlepszy kosmetyk :D
OdpowiedzUsuńNaturalnego nie stosowałam :) Muszę spróbować :)
UsuńBuźka :)