niedziela, 30 listopada 2014

MINI RECENZJA: KĄPIEL W TYSIĄCU RÓŻ :) LUSH



Jako Zakupoholiczka – jestem typem przeciętniaka. Znaczy to, że owszem, serce zaczyna mi mocniej bić na widok sklepu MAC...ale rozsądek nie pozwala mi wydać fortuny na cień do powiek. 
Przynajmniej na chwilę obecną, haha.. Kto wie, może kiedyś „urodowe ciągotki” wezmą górę – ale jak na razie wszystko pod kontrolą..

Co nie zmienia faktu, że są takie produkty kosmetyczne, które bardzo mnie kuszą i choć snu z powiek nie spędzają – to jednak możliwość ich „wypróbowania” sprawia mi wielką przyjemność.
Jedną z takich kosmetycznych „perełek” są kosmetyki pielęgnacyjne firmy LUSH :)

W Polsce nie ma sklepu LUSH. Jednak wystarczy zasiąść przy YT i można zobaczyć mnóstwo filmików o sposobie w jaki produkowane są ich kosmetyki. Oglądając – trudno nie pozostać pod wrażeniem.. W czas gdzie walczymy na każdej płaszczyźnie o naturalność.. To firma marzenie.

Poszperałam troszkę w internecie i znalazłam kilka informacji. Wiem już iż Lush produkuje tylko naturalne kosmetyki ze świeżych owoców i warzyw, naturalnych olejków i bez konserwantów. Ich kosmetyki nie są testowane na zwierzętach i wytwarzane są ręcznie. Jeśli w ich składzie są jakieś syntetyki to w bardzo niewielkich ilościach i są one z tych „bezpiecznych”.

Jedno jest pewne. Są też w związku z powyższym – bardzo, bardzo drogie (w moim przypadku „nie dla psa kiełbasa” hahaha) ;)

Tak się jednak złożyło, że cudowna Koleżanka zza oceanu – sprawiła mi tą przyjemność      i przysłała mi słoiczek cudu natury: Turkish Delight :)

Shower smoothie – Turkish Delight to w konsystencji trochę bardziej „zbity” mus, który składa się z jaśminu i tureckiej róży, neroli, oleju migdałowego i wygładzającego nawilżającego masła kakaowego. Na opakowaniu pisze, że w każdym „słoiczku” jest 20000 płatków róż! :O :O :O

To tytułem informacji. Jakie jest moje zdanie? Choć nie jestem fanką zapachów różanych – to w tym wypadku, trudno nawet opisać wrażenia – aromat jest tak intensywny, tak ...prawdziwy, że trudno mu się oprzeć. Naprawdę! Intensywność można ocenić na 12...na 10!

Co do skuteczności – prawda jest taka, że troszkę go oszczędzam, hihi ;) Słoiczek jest maleńki trudno się będzie z nim rozstać ;) Używam więc go do „górnych partii ciała”, co ma swoją zaletę – po kąpieli zapach na ciele utrzymuje się bardzo długo, a że blisko nosa.... :P :P :P To cud, miód i ...różyczki! :)
Skóra faktycznie jest delikatna i gładka. Myślę, że przy regularnym stosowaniu przez dłuższy czas – efekty byłyby bardziej widoczne :)

Tak czy siak – zbliżają się Święta. Jeśli chcecie sobie zrobić jakiś wyjątkowy prezent, tak raz w roku, bez żałowania sobie – to polecam jakiś produkt LUSH. Można się zakochać        i naprawdę warto choć raz sprawdzić „z czym to się je” :)

Natura górą! (tylko ceny by mogli mieć niższe :P :P )



P.S. Ewcia – dziękuję :*****

6 komentarzy:

  1. zazdroszczę produktu, nigdy nie miałam kosmetyków tej marki ale pewnie są wyjątkowe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno ocenić całą markę, przez pryzmat jednego produktu. Jeśli jednak wszystko jest tak...intensywne to firma jak marzenie :)

      Pozdrówka :)

      Usuń
  2. nie wiem czemu ale nie przekonują mnie takie produkty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie właśnie jak najbardziej tak - teraz wokół nas tyle chemii, że jak się coś naturalnego trafi - to z chęcią używam :)

      Pozdrówka :)

      Usuń
  3. Masło kakaowe to najlepszy kosmetyk :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnego nie stosowałam :) Muszę spróbować :)

      Buźka :)

      Usuń