czwartek, 5 marca 2015

MINI RECENZJA - SOFT LIPS CUBE







Kto nie ma spierzchniętych i wysuszonych ust – ręka do góry!? Przypuszczam, że nie wiele osób z czystym sumieniem rękę by podniosło. 


Wszyscy wszem i wobec narzekają na ten problem.
Nawet ja. Piszę nawet – bo akurat nigdy takowych skłonności do wysuszania ust nie miałam :) W tym roku jednak – buch! Nie miałaś problemu kobieto? To go już masz! :P :)

Balsam do ust to u mnie raczej rzadkość. Owszem, zdarzało mi się kupować, dwa razy maznąć i fru do szuflady! :)
Tej zimy jednak przeprosiłam się ze swoją niechęcią do tego specyfiku i namiętnie używałam EOSa :) Podczas mojej ostatniej niedyspozycji (czytaj: zapalenia oskrzeli :P) usta moje weszły w stan „nie dotykaj, nie całuj, najlepiej nic nie mów!). Ja nie wiem czy się nie starzeję już i proces wysuszania zaczyna mi się od ust, ale serio – pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłam. Już miałam sięgać po Regenerum, ale w międzyczasie otrzymałam do przetestowania SoftLips Cube z formułą 5in1 Lip Care.



Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że na sam widok balsamiku od razu lepiej się poczułam (ewidentnie piękno mnie uzdrawia :))))))))))))))))) „Kryształowa” kosteczka ładniutka i elegancka :) :P Nawet EOSowe różowe jajucho przy niej zbladło ;)

Jeśli chodzi o skuteczność... Naprawdę widzę dużą, dużą poprawę.. Jeszcze nie mogę powiedzieć, że wszystko wróciło do normy, ale uczucie „obszczypania i łuszczenia się” ust minęło – co jest naprawdę dużym postępem.. Usta są nawilżone, ale nie błyszczą się jak psu........ee... nos! :) Nie są też „tłuste” - po użyciu przez chwilę jest uczucie chłodzenia, jakby mrowienia.. Znaczy, że działa? ;) Nie wiem, ale efekty są :P



Minusem SoftLips jest fakt, że nie udało mi się znaleźć go w żadnym z Polskich sklepów...ale być może po prostu źle szukam :)



Przy okazji...ratunku do ust – powinnam wspomnieć o produkcie, którego działanie jest zbliżone do SoftLips – balsamie do ust Einstain+ Lip Therapy (w który można się zaopatrzyć m.in. na www.kosmetykizameryki.pl).. Równie dobrze „leczy” spierzchnięte usta i daje podobne uczucie ukojenia.. Jedyny minus to jego konsystencja – dosyć „lejąca” i do „paćkania” palcem, co niestety nie jest wygodne w stosowaniu „w terenie”. Eistaina polecam jako kurację domową. Najlepiej na noc, nałożyć grubą warstwę na usta i obudzić się w gotowości do całowania :)





Jakiś czas temu zamieszczałam recenzję EOSa... i nadal podtrzymuję, że to naprawdę fajny balsam do ust... Jednak dziś z perspektywy czasu, muszę przyznać, że w skrajnych przypadkach, kiedy usta naprawdę potrzebują ratunku – EOS to jednak ciut za mało :) (ale i tak jajo jest urocze :P :)))






8 komentarzy:

  1. Ja zawsze chciałam spróbować tego Einsteina ale jak to u mnie bywa niska cena skojarzyła mi się z marnością :PP Następnym razem go zamawiam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Cena jest niska, bo i produktu malutko... Ale myślę, że warto sprawdzić :) Jestem ciekawa Twojej opinii - daj znać :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Zachcianki trzeba spełniać ;) :) Szczególnie takie przyjemne :)

      Usuń
  3. jeszcze nie miałam tych jajeczek a czytam dużo pozytywnych opinii- jestem bardzo ciekawa jakby się u mnie sprawdziły. Kiedyś może sobie takie sprawię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie - choćby nawet po to, żeby wyrobić sobie swoje zdanie :)

      Usuń
  4. http://www.dax.com.pl/pl/product/992/balsam-do-ust-owocowy/
    W rossmanie takie coś znalazłam. Niby takie same, ale opakowanie inne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na EOSka też miałam ochotę, ale właśnie w Rossmannie znalazłam taki balsam z Daxa, jak Twój, tylko faktycznie w nieco innym opakowaniu, tym kartonowym. Jak dla mnie, to najlepszy jest jego smak:) No i jest prawie o połowę tańszy od EOSa.

    OdpowiedzUsuń