Ostatnio jedna z moich InstaZnajomych wrzuciła zdjęcie kilku książek… Między innymi „Zahir” Paulo Coehlo… Nie ukrywam, że odkąd tę książkę przeczytałam, to zawsze w rubryce „ulubiony cytat” wpisywałam:
„Prawdziwi
przyjaciele to Ci, którzy są przy Tobie, gdy dobrze Ci się
wiedzie. Dopingują Cię, cieszą się z Twoich zwycięstw. Fałszywi
przyjaciele, to Ci, którzy pojawiają się tylko w trudnych
chwilach, ze smutną miną, niby solidarni, podczas gdy tak naprawdę
Twoje cierpienie jest pociechą w ich nędznym życiu..”
:)
Choć
twórczość Coehla wpadła mi w ręce dokładnie 12 lat temu, to
cytat ten jest ponadczasowy i cóż… taki prawdziwy..
Ku
mojemu zaskoczeniu, pod wspomnianym wcześniej zdjęciem pojawiło
się kilka komentarzy, jakoby Paulo Coehlo to……..obciach! :) Nie
ukrywam, że zaskoczyło mnie to bardzo i skłoniło do refleksji nad
czytaniem właśnie… Bo wydawało mi się, że … obciachem jest
NIE czytać
w ogóle, albo czytać co najwyżej Harlequiny ;) :P
w ogóle, albo czytać co najwyżej Harlequiny ;) :P
Ja
się chyba jednak nie znam :D Co do czytania. Podobnie jak w
przypadku muzyki lubię wszystko. A może inaczej. Lubię wiele,
lubię różnorodność...lubię eksplorować gatunki :)
Na
szczęście urodziłam się w czasach, kiedy bajka w tv była tylko
raz dziennie, na dobranockę… A film, po dzienniku, był „nie
dla dzieci” ;)
Siedziałam zatem z nosem w książkach.. I to od
małego. Pamiętacie serię „Poczytaj mi Mamo, Poczytaj mi Tato”?
Boziuuuu, czytałam to do znudzenia! Większość znałam na pamięć,
a i tak wszędzie mi towarzyszyły te książeczki :)
Były
też baśnie Andersena… Wydanie pisane czcionką TAK malutką, że
trzeba było porządnego światła, żeby coś widzieć.. Ale
uwielbiałam zanurzać się w ten magiczny świat.. Pamiętam też
książkę „Pokój na poddaszu”, o biedzie, o świętach…
bardzo mnie poruszyła ta cieniutka książeczka.. Teraz nie mogę
odtworzyć każdego szczegółu, ale do dziś mam przed oczami ten
pokoik..
Zastanawiam
się ciągle czy w ogóle można powiedzieć, że czytanie czegoś
jest obciachem.
Ja tam się nie wstydzę. Każda książka to taki „test na żywo” - czytasz i albo jesteś zachwycona, albo chcesz szybko zapomnieć.. Tak czy owak, nabierasz doświadczenia, wyrabiasz swoje zdanie..
Ja tam się nie wstydzę. Każda książka to taki „test na żywo” - czytasz i albo jesteś zachwycona, albo chcesz szybko zapomnieć.. Tak czy owak, nabierasz doświadczenia, wyrabiasz swoje zdanie..
Wspomniane
Harlequiny też mam na koncie (jako nastolatka marzyłam o wielkiej
miłości ze śniadym JuanKarlosem hahaha).. Była i też „Saga
ludzi lodu” w ilości tomów chyba 15 (jak nie więcej).. Cóż, w
pierwszej pracy, jakoś trzeba było przetrwać nocne zmiany – i
czytało się wszystko co kto zostawiał w naszej centrali ;) :D
Był
etap horrorów, komedii romantycznych i dramatów. Jedyny gatunek
jaki jakoś mnie nie „ciągnie” to fantastyka. Sapkowski nie jest
dla mnie ;) Aaaa no i poradniki.. Zdecydowanie mnie nie porywają..
Szczególnie te „uczące życia” - w mojej ocenie - nie do
przebrnięcia ;)))))
Jak
już jesteśmy przy książkach. W jednej kwestii jestem trochę
dziwna. Choć lubię czytanie i to w formie tradycyjnej (nie
jestem posiadaczką czytnika i jakoś mi do niego nie spieszno), to
nie zbieram książek. Po pierwsze nie mam na nie miejsca (tak się
złożyło, że w moim domu regału brak), ale to akurat najmniej
istotny powód. Już minęły czasy, kiedy książkę czytałam
wielokrotnie. Literatura ma do zaoferowania tyle zarówno z
przeszłości jak i na bieżąco, że naprawdę nie sposób stanąć
przed dylematem „nie mam nic nowego do czytania”..
Tak śmiesznie do tego podchodzę, ale szkoda mi książki, jeśli miałaby się kurzyć na półce, wolę „podać dalej”.. Dlatego rzadko kupuję, częściej pożyczam.
Tak śmiesznie do tego podchodzę, ale szkoda mi książki, jeśli miałaby się kurzyć na półce, wolę „podać dalej”.. Dlatego rzadko kupuję, częściej pożyczam.
Podsumowując…Naprawdę lubię czytać i
trochę mi żal, że mój syn nie odziedziczył po mnie tej "sympatii" - On czytanie traktuje jak karę ;) Nie
lubi. Wiem, że zmuszanie Go do tego, przynosi odwrotny skutek… W
głębi duszy wierzę, że w końcu gdzieś tam „zaskoczy” i
pozwoli książkom wygrać tą nierówną walkę z grami
komputerowymi ;)
No!
Tak sobie pisemnie podumałam nad książkową sympatią ;) Przy
okazji zrobiłam rachunek sumienia (ojjjj) i stwierdziłam, że dawno
nic nie przeczytałam… Rózga się należy ;)
Chętnie
wysłucham Waszych rad, poleceń… Co fajnego teraz czytacie?
Tu Chwila dla siebie, z Ig :) Tak bardzo się z Tobą zgadzam! W kwestii tego, co jest dziś obsiachem, ale przede wszystkim w kwestii gromadzenia książek. Jestem wielką zwolenniczką wypożyczania książek, a moja ulubiona trasa spacerowa, to ta do biblioteki. Nie lubię, kiedy ludzie narzekają "nie mam pieniędzy na książki, czytanie tyle kosztuje..." - nie rozumiem tego w ogóle. Bardzo miło tu :)
OdpowiedzUsuńA dzięki za odwiedziny ;) I przede wszystkim za pozostawienie śladu ;)
UsuńJa to jestem zdania, że owszem, pieniądze wiele ułatwiają... Ale dla chcącego nic trudnego i bez ich nadmiaru da się całkiem dobrze i przyjemnie żyć ;)
Buźki! <3
Heja tu @girljuknow z ig...ja nie wyobrażam sobie zycia bez czytania,to jedyny nalog ,któremu ulegam bez oporów. Tez od dzieciństwa tak mam...zawsze b.atrakcyjne bylo dla mnie siedzenie w pokoju z ksiazka niż jakies atrakcje wymyślone przez rodzicow:) Byla Ania z Zielonego....,Pan Samochodzik...,Jezycjada Musierowicz no I J.Chmielewska,kazda z tych książę czytałam co najmniej po 5razy...teraz juz rzadko wracam do przeczytanych książek,zwyczajnie mam poczucie,ze tyle jest nowego do przeczytania i kiedy ja to zrobię?Dzis najchętniej czytam kryminaly,literaturę faktu bo i wszystko o minimalizmie...paradoks bo akurat jest chodzi o książki to nie potrafię nia być...Korzystam z biblioteki ,ale dużo tez kupuje,jezeli jakas ksiazka szczególnie mnie zauroczy ,chce ja miec na polce...Tp jest bez sensu,bo juz do niej nie wracam a z pozyczaniem mam problem,bo żadna z książek ,ktora pozyczylam nigdy do mnie nie wrocila...teraz siedzę w pracy i kończę "Minimalizm dla zaawansowanych",polecam.. pozdrawiam i zgadzam sie z Toba,ze czytac należy .po prostu.. A ludzie,którzy krzywią sie na Coelho ,sami ,podejrzewam...g....czytaja;)
OdpowiedzUsuńHaha masz rację! Bo jakoś nie mogę pojąć, że w czytaniu jest jakaś "moda".. Coś jest trendy, albo nie! Książka to książka - musi wciągnąć i uruchomić wyobraźnię :) Tylko tyle i aż tyle.. Ale wiesz, jak ktoś chce się poczuć lepiej to i krytykowanie tego co inni czytają może mu przynieść przyjemność ;)
UsuńJak napisałaś o tym pożyczaniu, to zaraz mi się przypomniało, że w liceum miałam rubrykę w kalendarzu "pożyczone" :D I notowałam tam co komu pożyczam haha :)
Bo ja chyba od zawsze sklerozę mam :D <3
Pozdrówka :D .... i do zobaczenia na insta ;P
Wartościowy wpis, bardzo ciekawy temat
OdpowiedzUsuń