piątek, 5 grudnia 2014

ŻYCIE CHOĆ PIĘKNE, TAK KRUCHE JEST....

Pradziadek z Szymonkiem


Wczoraj, w Barbórkę zmarł mój dziadek. Być może uznacie to za przesadę – za zbyteczne epatowanie prywatą.. Ale cóż. Mam potrzebę napisania o tym.. 


Zresztą ten blog z założenia ma być PRAWDZIWY. Na tą prawdziwość i szczerość totalną ciągle pracuję – to nie łatwe pisać o sobie..wiedząc, że czytają to, nie tylko przychylne i życzliwe osoby..

Mam ochotę powspominać, tak na świeżo – wiem, że kiedy przeczytam to „za jakiś czas”, będzie to krzepiące..

Dziadek, był jedynym dziadkiem jakiego „fizycznie” miałam. W sumie, nie żadna kryształowa osoba, typowy facet ;) Ale są sytuacje, które z rozczuleniem wspominam..

Przez dłuuuugie lata był wierny pracy kopalni (co przypłacił właśnie chorobą zawodową)       i jak przez mgłę pamiętam, że jako chyba 4 latka (max), chodziłam z babcią na spacer...pod kopalnie. Stałam tam i czekałam, aż dziadek „wyjedzie”. Pojęcia nie miałam wtedy, co to oznacza, ale było to takie fascynujące – to oczekiwanie ;) :) Sama świadomość wtedy, że pracuje POD ZIEMIĄ, była dla mnie czymś niesamowitym! Zawsze się dziwiłam, że wychodzi z pracy taki czysty hahaha ;)

Jako wędkarz, całe wakacje, praktycznie dzień w dzień dziadek spędzał „nad jeziorkiem”. Wiąże się z tym „wyjątkowa” historia. Zawsze jak wracał, przywoził mi coś „od zajączka”.. Najczęściej była to kanapka ze smalcem i szynką, albo salcesonem.. hahah Poważnie! 
Dla małej dziewczynki, była to raczej mało smaczna przekąska, ale zajadałam jak szalona. Sama z siebie się śmieję, ale ja AUTENTYCZNIE wierzyłam, że mój dziadek – bohater, spotyka w lesie, nad „jeziorkiem” (tak zawsze nazywał stawy, w których łowił) zajączka! Praktycznie dopiero po latach, doszłam do mądrości, że tu chyba coś nie tak.. Że te „prezenty” od zajączka, to pozostałości po prowiancie, który babcia szykowała dziadkowi na wędkowanie ;))) Nie wiem ile lat wtedy miałam. Ale zdecydowanie – mało! Ogólnie wakacje u babci kojarzą mi się z fruwającymi po całej kuchni rybimi łuskami (karpie babcia oprawiała z prędkością światła i precyzją chirurga), zabawą dwoma białymi pęcherzami z powietrzem (kurcze nie wiem, to chyba pęcherzyki żółciowe ryby).. hehe Pewnie teraz myślicie sobie „fuuuuuuuuj”. Ja też – teraz. Ale jako dziecko, mimo że byłam małą słodką dziewczynką – znajdowałam 15 centymetrowe glizdy... i pękałam z dumy przynosząc je dziadkowi (w rękach) – jako przynętę.. haha


Wspominam też jeszcze jedną historię – święta Bożego Narodzenia, ja standardowo -        
- u dziadków :) Po kolacji wigilijnej, babcia mnie wygoniła „myć ręce” - zamknęła salon, zgasiła światło i otwarła okno, żeby wywietrzyć.. Jako, że ciągle czekaliśmy na „dzieciątko” - dziadek postanowił się ubrać i wyjść go poszukać :)))))))) Chciało mu się <3 
A ja z babcią, stałyśmy w oknie – i wyglądałyśmy na dziadka, który spacerował z lewej na prawą i z rezygnacją rozkładał ręce, że dzieciątka nigdzie „nie ma”. Wrócił do domu – trudno – idziemy, zapalić choinkę, włączyć tv... Może nie zasłużyłam. 
Wchodzę do pokoju a pod choinką.... prawdziwe drewniane sanki!!!!!!!! Dacie wiarę, że do dziś pamiętam jaka byłam szczęśliwa?! Ok, ok... wiem, że jak myłam ręce to prezent wyskoczył z szafy, wiem.... Ale wtedy nie wiedziałam. Dlatego cudnie jest być małym, naiwnym dzieckiem :)

Eh, warto było tworzyć tego posta... Nie widzicie tego, ale mam uśmiech na twarzy :) Fajnie tak powspominać. Przykro mi, że Dziadek odszedł, ale zostaną miłe wspomnienia.. Zawsze będzie mi się kojarzył z karpiami, niebieskim honekerem (trabantem), prażonym ryżem (używał go jako przynęty i notorycznie mu go podkradałam) :) i z wielką torbą z cudeńkami... spławikami, haczykami i innymi gadżetami..

W poniedziałek pogrzeb.. wiem, że nie będzie lekko...ale muszę być twarda – dla babci, która po 50 latach małżeństwa została sama.. A kocham ją najbardziej na świecie..

Trzymajcie się – mam nadzieję, że nie zdołowałam Was tym postem. Chciałam, żeby był pozytywny – taka autoterapia... Czasem trzeba...



18 komentarzy:

  1. Piękny post, cudowne wspomnienia - dasz radę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Charlie :)

      Dam radę, dam... Tylko czasu trzeba i zorganizowania powstałej rzeczywistości..

      Usuń
  2. To białe z powietrzem to pęcherz pławny. Uśmiałam się czytając te wspomnienia. Ja żadnych wspomnień z dziadkami nie mam. Jeden zmarł 5 msc po moich narodzinach, a 2 zmarł jakoś jak miałam 3 lata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe dobrze wiedzieć! Pęcherz pławny :) Dzięki :)
      O to mi chodziło, żeby się uśmiechnąć a nie smucić!

      Przykro mi, że nie miałaś okazji poznać swoich dziadków.. :(

      Usuń
  3. Taki dziadek i rodzina to prawdziwy skarb. Moje kondolencje Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki śliczne...

      Rodziny Ci u mnie jak na lekarstwo. Został tylko tata, brat i ... babcia.. Tym bardziej trzeba się "trzymać razem"

      Pozdrówka :*

      Usuń
  4. Mój jeden dziadek umarł długo przed moimi narodzinami a drugi gdy miałam 5 lat, nie nacieszyłam się więc zbytnio jego towarzystwem i za każdym razem zazdroszczę osobom które mają dziadków zdrowych i szczęśliwych i mogą z nimi porozmawiać jako osoby dorosłe a nie dzieciaczki :)
    Cudowne wspomnienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, te najfajniejsze wspomnienia to mam właśnie z dzieciństwa.. Później już było "normalnie" :) Bez tej magii naiwności i radości z byle czego :)

      Usuń
  5. aww, ta historia z Bożego Narodzenia słodka! miałam kiedyś podobną, przed świętami otworzyłam szafę gdzie był prezent- wielki domek dla lalek- rodzice nakryli mnie na znalezisku i zamknęli szafę na klucz, ale taką samą miałam w swoim pokoju więc pobiegłam po drugi klucz a kiedy wróciłam i otworzyłam szafę domku nie było, nigdy nie zapomnę jak byłam zdziwiona i ten widok szarych, ciemnych szpargałów bez mojego wielkiego różowego pudła, wydawało mi się, że nie było mnie parę sekund więc nie mogli zmienić kryjówki i w ogóle gdzie indziej można upchnąć taki karton, byłam pewna że to magia i bałam się, że Mikołaj się pogniewał i wziął prezent hahah, teraz Ty wybacz mi prywatę. Bardzo fajny wpis choć o smutnym wydarzeniu to wesoły. "Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty! Takie "prywaty" są super - zawsze wywołują uśmiech na twarzy :) Na codzień się o tym nie myśli, więc jak nadarzy się okazja do powspominania to trzeba korzystać ;)))

      Post miał być właśnie pozytywny.. odejście każdego jest nieuniknione - ale trzeba pamiętać - właśnie przywołując najlepsze chwile..

      Pozdrówka, dzięki za podzielenie się "swoją historią" :)

      Usuń
  6. Smutno z powodu śmierci Dziadka, ale najważniejsze, że masz wspomnienia, tego Ci NIKT nie odbierze :)
    I tak przy okazji, składam Tobie, Twojej Rodzince i Czytelnikom, spokojnych Świąt.
    Ja jutro z rana wylatuję na wakacje i wrócę po Świętach,
    Do miłego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kochana :) Tobie także życzę udanych Świąt i wakacji przy okazji :) Dobry pomysł - ominie Cię sprzątanie i ta wielka gonitwa! :)

      Dzięki też, je czytasz i ciągle jesteś "ze mną"

      Pozdrówka :) :****

      Usuń
    2. Hej Ali, wróciłam z Kuby, a Ciebie brak ?

      Usuń
    3. Oj wiem, wiem nie spisałam się ;)

      Z Kuby?????????? O ja Cię kręcę :) Marzenie!!! :)
      Masz gdzieś fotorelację? :D

      Usuń
    4. Tak mam, na picasie i jak masz ochotę, to wyślę Ci na @ ;)

      Usuń
    5. Jasne! Chcę, chcę!!

      alexandra.bartos81(małpa)gmail.com

      :) :) :)

      Usuń
  7. Bardzo mi przykro z tego powodu, ja także byłam bardzo związana z moją babcią i dziadkiem którzy jakiś czas temu niestety odeszli ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki :(

    Taka kolej rzeczy... Rozumiem, że życie toczy się dalej, ale tak mi przykro jak widzę jak cierpi moja Babcia...
    Muszę się trzymać za nas obie :)

    Buzioki - Ty też się trzymaj :*

    OdpowiedzUsuń