Pradziadek z Szymonkiem
Wczoraj, w Barbórkę zmarł mój
dziadek. Być może uznacie to za przesadę – za zbyteczne
epatowanie prywatą.. Ale cóż. Mam potrzebę napisania o tym..
Zresztą ten blog z założenia ma być PRAWDZIWY. Na tą prawdziwość
i szczerość totalną ciągle pracuję – to nie łatwe pisać o
sobie..wiedząc, że czytają to, nie tylko przychylne i życzliwe
osoby..
Mam ochotę powspominać, tak na świeżo
– wiem, że kiedy przeczytam to „za jakiś czas”, będzie to
krzepiące..
Dziadek, był jedynym dziadkiem jakiego
„fizycznie” miałam. W sumie, nie żadna kryształowa osoba,
typowy facet ;) Ale są sytuacje, które z rozczuleniem wspominam..
Przez dłuuuugie lata był wierny pracy
kopalni (co przypłacił właśnie chorobą zawodową) i jak przez
mgłę pamiętam, że jako chyba 4 latka (max), chodziłam z babcią
na spacer...pod kopalnie. Stałam tam i czekałam, aż dziadek
„wyjedzie”. Pojęcia nie miałam wtedy, co to oznacza, ale było
to takie fascynujące – to oczekiwanie ;) :) Sama świadomość
wtedy, że pracuje POD ZIEMIĄ, była dla mnie czymś niesamowitym!
Zawsze się dziwiłam, że wychodzi z pracy taki czysty hahaha ;)
Jako wędkarz, całe wakacje,
praktycznie dzień w dzień dziadek spędzał „nad jeziorkiem”.
Wiąże się z tym „wyjątkowa” historia. Zawsze jak
wracał, przywoził mi coś „od zajączka”.. Najczęściej była
to kanapka ze smalcem i szynką, albo salcesonem.. hahah Poważnie!
Dla małej dziewczynki, była to raczej mało smaczna przekąska, ale
zajadałam jak szalona. Sama z siebie się śmieję, ale ja
AUTENTYCZNIE wierzyłam, że mój dziadek – bohater, spotyka w
lesie, nad „jeziorkiem” (tak zawsze nazywał stawy, w których
łowił) zajączka! Praktycznie dopiero po latach, doszłam do
mądrości, że tu chyba coś nie tak.. Że te „prezenty” od
zajączka, to pozostałości po prowiancie, który babcia szykowała
dziadkowi na wędkowanie ;))) Nie wiem ile lat wtedy miałam. Ale
zdecydowanie – mało! Ogólnie wakacje u babci kojarzą mi się z
fruwającymi po całej kuchni rybimi łuskami (karpie babcia
oprawiała z prędkością światła i precyzją chirurga), zabawą
dwoma białymi pęcherzami z powietrzem (kurcze nie wiem, to chyba
pęcherzyki żółciowe ryby).. hehe Pewnie teraz myślicie sobie
„fuuuuuuuuj”. Ja też – teraz. Ale jako dziecko, mimo że byłam
małą słodką dziewczynką – znajdowałam 15 centymetrowe
glizdy... i pękałam z dumy przynosząc je dziadkowi (w rękach) –
jako przynętę.. haha
Wspominam też jeszcze jedną historię
– święta Bożego Narodzenia, ja standardowo -
- u dziadków :) Po
kolacji wigilijnej, babcia mnie wygoniła „myć ręce” - zamknęła
salon, zgasiła światło i otwarła okno, żeby wywietrzyć.. Jako,
że ciągle czekaliśmy na „dzieciątko” - dziadek postanowił
się ubrać i wyjść go poszukać :)))))))) Chciało mu się <3
A ja z babcią, stałyśmy w oknie – i wyglądałyśmy na dziadka,
który spacerował z lewej na prawą i z rezygnacją rozkładał
ręce, że dzieciątka nigdzie „nie ma”. Wrócił do domu –
trudno – idziemy, zapalić choinkę, włączyć tv... Może nie
zasłużyłam.
Wchodzę do pokoju a pod choinką.... prawdziwe
drewniane sanki!!!!!!!! Dacie wiarę, że do dziś pamiętam jaka
byłam szczęśliwa?! Ok, ok... wiem, że jak myłam ręce to prezent
wyskoczył z szafy, wiem.... Ale wtedy nie wiedziałam. Dlatego
cudnie jest być małym, naiwnym dzieckiem :)
Eh, warto było tworzyć tego posta...
Nie widzicie tego, ale mam uśmiech na twarzy :) Fajnie tak
powspominać. Przykro mi, że Dziadek odszedł, ale zostaną miłe
wspomnienia.. Zawsze będzie mi się kojarzył z karpiami, niebieskim
honekerem (trabantem), prażonym ryżem (używał go jako przynęty i
notorycznie mu go podkradałam) :) i z wielką torbą z cudeńkami...
spławikami, haczykami i innymi gadżetami..
W poniedziałek pogrzeb.. wiem, że nie
będzie lekko...ale muszę być twarda – dla babci, która po 50
latach małżeństwa została sama.. A kocham ją najbardziej na
świecie..
Trzymajcie się – mam nadzieję, że
nie zdołowałam Was tym postem. Chciałam, żeby był pozytywny –
taka autoterapia... Czasem trzeba...
Piękny post, cudowne wspomnienia - dasz radę! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Charlie :)
UsuńDam radę, dam... Tylko czasu trzeba i zorganizowania powstałej rzeczywistości..
To białe z powietrzem to pęcherz pławny. Uśmiałam się czytając te wspomnienia. Ja żadnych wspomnień z dziadkami nie mam. Jeden zmarł 5 msc po moich narodzinach, a 2 zmarł jakoś jak miałam 3 lata.
OdpowiedzUsuńHehe dobrze wiedzieć! Pęcherz pławny :) Dzięki :)
UsuńO to mi chodziło, żeby się uśmiechnąć a nie smucić!
Przykro mi, że nie miałaś okazji poznać swoich dziadków.. :(
Taki dziadek i rodzina to prawdziwy skarb. Moje kondolencje Olu.
OdpowiedzUsuńDzięki śliczne...
UsuńRodziny Ci u mnie jak na lekarstwo. Został tylko tata, brat i ... babcia.. Tym bardziej trzeba się "trzymać razem"
Pozdrówka :*
Mój jeden dziadek umarł długo przed moimi narodzinami a drugi gdy miałam 5 lat, nie nacieszyłam się więc zbytnio jego towarzystwem i za każdym razem zazdroszczę osobom które mają dziadków zdrowych i szczęśliwych i mogą z nimi porozmawiać jako osoby dorosłe a nie dzieciaczki :)
OdpowiedzUsuńCudowne wspomnienia!
A widzisz, te najfajniejsze wspomnienia to mam właśnie z dzieciństwa.. Później już było "normalnie" :) Bez tej magii naiwności i radości z byle czego :)
Usuńaww, ta historia z Bożego Narodzenia słodka! miałam kiedyś podobną, przed świętami otworzyłam szafę gdzie był prezent- wielki domek dla lalek- rodzice nakryli mnie na znalezisku i zamknęli szafę na klucz, ale taką samą miałam w swoim pokoju więc pobiegłam po drugi klucz a kiedy wróciłam i otworzyłam szafę domku nie było, nigdy nie zapomnę jak byłam zdziwiona i ten widok szarych, ciemnych szpargałów bez mojego wielkiego różowego pudła, wydawało mi się, że nie było mnie parę sekund więc nie mogli zmienić kryjówki i w ogóle gdzie indziej można upchnąć taki karton, byłam pewna że to magia i bałam się, że Mikołaj się pogniewał i wziął prezent hahah, teraz Ty wybacz mi prywatę. Bardzo fajny wpis choć o smutnym wydarzeniu to wesoły. "Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło".
OdpowiedzUsuńNo co Ty! Takie "prywaty" są super - zawsze wywołują uśmiech na twarzy :) Na codzień się o tym nie myśli, więc jak nadarzy się okazja do powspominania to trzeba korzystać ;)))
UsuńPost miał być właśnie pozytywny.. odejście każdego jest nieuniknione - ale trzeba pamiętać - właśnie przywołując najlepsze chwile..
Pozdrówka, dzięki za podzielenie się "swoją historią" :)
Smutno z powodu śmierci Dziadka, ale najważniejsze, że masz wspomnienia, tego Ci NIKT nie odbierze :)
OdpowiedzUsuńI tak przy okazji, składam Tobie, Twojej Rodzince i Czytelnikom, spokojnych Świąt.
Ja jutro z rana wylatuję na wakacje i wrócę po Świętach,
Do miłego :)
Dzięki Kochana :) Tobie także życzę udanych Świąt i wakacji przy okazji :) Dobry pomysł - ominie Cię sprzątanie i ta wielka gonitwa! :)
UsuńDzięki też, je czytasz i ciągle jesteś "ze mną"
Pozdrówka :) :****
Hej Ali, wróciłam z Kuby, a Ciebie brak ?
UsuńOj wiem, wiem nie spisałam się ;)
UsuńZ Kuby?????????? O ja Cię kręcę :) Marzenie!!! :)
Masz gdzieś fotorelację? :D
Tak mam, na picasie i jak masz ochotę, to wyślę Ci na @ ;)
UsuńJasne! Chcę, chcę!!
Usuńalexandra.bartos81(małpa)gmail.com
:) :) :)
Bardzo mi przykro z tego powodu, ja także byłam bardzo związana z moją babcią i dziadkiem którzy jakiś czas temu niestety odeszli ;(
OdpowiedzUsuńDzięki :(
OdpowiedzUsuńTaka kolej rzeczy... Rozumiem, że życie toczy się dalej, ale tak mi przykro jak widzę jak cierpi moja Babcia...
Muszę się trzymać za nas obie :)
Buzioki - Ty też się trzymaj :*