czwartek, 15 stycznia 2015

CO MNIE PODKUSIŁO - CZYLI WSPOMNIENIA NIE GODNE SIĘ CHWALENIA ;)



Śledzący mnie na Instagramie, już wiedzą, że wczoraj farbowałam włosy :) (swoją drogą, nie ma innego bardziej "na bieżąco" miejsca, niż insta) 
Cóż to za ważne wydarzenie? Dla blondynki? No tak, co trzy tygodnie odrościki już grożą paluszkiem i trza chwytać za pędzel ;) Chleb codzienny blondyny ;) Nie narzekam. Lubię. :) 

Odkąd pamiętam farbuję włosy Garnier`em... I to koniecznie tym, z zielonej serii (przy użyciu nowej serii, głowa mnie TAK swędzi, że nie jestem w stanie tego wytrzymać).. I zawsze był to nr 113.
Kolor był piękny słoneczny... Często ktoś mnie zaczepiał i pytał czym koloryzuję włosy :) 

No ale... długotrwałe stosowanie tej farby skutkowało, że niektóre pasma....były platynowo-białe.     A że do najbardziej "opalonych" nie należę (tym bardziej zimą) - to stwierdziłam - basta! :D

Zaryzykowałam. Też Garnier, tyle, że nr 10 - z duszą na ramieniu zmywałam farbę... i uffffff... Jest ok, bardzo mi się podoba. Włosy nadal jasne, ale odcień bardziej naturalny...ciepły..

Po co to Wam piszę? Aaa bo przy tej okazji przypomniała mi się sytuacja sprzed roku ;) Wtedy, umierałam z przerażenia - dziś - zdystansowana - śmieję się sama z siebie... I tak może ku przestrodze, trochę, żeby się pośmiać przybliżę Wam moje wspomnienie tego czarnego piątku ;))))

Uwaga! Z góry zaznaczam, że zdjęcia są lekko... drastyczne ;)))))))))))))


Co mnie podkusiło... 

Dnia pewnego postanowiłam odmienić swój ulubiony blond :D Trochę zachowawczo wybrałam także swój sprawdzony Garnier... tym razem Nutrisse Creme.. odcień 111+ :D  Chciałam uzyskać trochę jaśniejszy kolor na lato... ot odświeżyć.. Efekt? Na zdjęciu poniżej... 




Ta-dam!!! Poznajcie Olę 40 lat później :D A może i 50! :P :P :P  hahahaha 
Możecie sobie tylko wyobrazić moje przerażenie... Wyglądałam jak Dumbledore z Harrego Pottera :) Koszmar... Ale to był tylko początek.. 
Biegiem ruszyłam do najbliższego sklepu... W którym z blondów był tylko Syoss kolor 9-5 Mroźny Blond... (gdzie ja miałam głowę? kolejny zimny, biały kolor... !!).
Cóż. Moja przyjaciółka nałożyła farbę ... czekam, czekam... jedyny efekt.. - końcówki włosów zrobiły się ZIELONE! :) Reszta bez zmian (na zdjęcie nie miałam już nerwów) ;))))))

Cóż - po konsultacji telefonicznej z koleżanką fryzjerką ustaliłam, że włosy trzeba przyciemnić. Znacznie. 
Umówiłam się na dzień następny, pojechałam do Auchan po farbę (ile bym wtedy dała za czapkę!!)   i miałam czekać.. 

Hmm... no ale jak to bywa w takich historiach - cierpliwości ci u mnie był zanik totalny... Wysznupałam połówkę mojej ulubionej farby i...sama z samego rana sobie nałożyłam.. W końcu to "mój" kolor. Co się może stać... Ano... Chyba nie uważałam na plastyce w szkole... Zielony (a taki miały odcień moje włosy) plus blond (żółty) daje... ? Bingo! Niebieski.
Poniżej foto dla ludzi o mocnych nerwach ;)))))))))))))




Yyyy, chyba nie muszę komentować... O ja głupia! O ja głupia!... :)))))))))))) 
Tym razem poczekałam na mojego zbawcę - koleżankę fryzjerkę, która uratowała mnie z opresji...   Z tym, że... znana Wam blondynka - przestała być blondynką... ;))))))))))


Tak oto - w dwa dni, zaaplikowałam sobie cztery farby :) Cud, że włosy zostały na swoim miejscu. Słyszałam różne opinie - wiele z nich było takich - że brąz też mi pasuje... Ale... z ciemnymi włosami czułam się ... smutno ;) Dziwne, nie? Ale prawdziwe.. Wstawałam rano i widziałam ciemną plamę - zamiast słoneczka ;)))) 

Stopniowo, sukcesywnie, za pomocą cieniutkich pasemek wracałam do mojego ukochanego blondu.. Kolor włosów może być ukochany? Może. Jeśli powoduje, że czuje się dobrze patrząc w lustro - to tak! :) 

Przez całe te dramatyczne dwa dni (każda kobieta mnie rozumie - włosy to podstawa!), w głowie dźwięczało mi w kółko "co mnie podkusiło, co mnie podkusiło!?" 

Teraz już wiecie dlaczego zmiana odcienia farby, to dla mnie tak wielkie "halo!" :) 
Bo.....różnie może się skończyć ;)))


Trzymajcie się :) 

19 komentarzy:

  1. Ja mam tak samo- z brązowymi włosami(czyli moimi naturalnymi) czuję się jakoś smutno. ;) Teraz zrobiłam przerwę w farbowaniu, żeby trochę dać odpocząć włosom, ale już mnie korci, żeby się zafarbować na blond! :) Ale miałaś przygodę z tym farbowaniem :)) Efekt końcowy widzę, był bardzo ładny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihih no była przygoda, była... Szaleństwo ;)

      Gdybym chciała zrobić sobie przerwę w farbowaniu... musiałabym pogodzić się z faktem, że będę chodzić z kolorem...mysim na głowie :) Taki nijaki :D Także raczej farbować będę stale :)

      Usuń
  2. Miałaś niezłą przygodę , właśnie też szukam farby do włosów i boję się kupić bo albo wychodzi czarna albo wpada w rudy kasztan nie mogę dopasować brązu:( Farby drogeryjne chyba tak mają że wychodzą inne niż na zdjęciu opakowania. A na fryzjera trochę szkoda mi kasy bo zapłacę ok. 100 zł. a tak wydam na farbe ok. 20 zł max.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi mam podobne podejście :) Skoro farbuję na jednolity kolor i muszę tak często (co 3 tyg.) to korzystam z przyjacielskiej przysługi koleżanki ;)

      Usuń
  3. O matko ale się uśmiałam :D fakt w niebieskich włosach nie było ci najlepiej ... blond to w 100% Twój kolor ! Prawdziwe słoneczko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No teraz to ja się też z tego śmieję ;) Wtedy to mi do śmiechu nie było ;))

      Usuń
  4. Pierwszy kolor (lekko siwy) - bardzo mi się podoba! - widziałbym Cię w nim! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa no co Ty! :P Dumbledore z Harrego Pottera, albo Panoramix a Astelixa ;))))))))))) hahaha

      Usuń
  5. Ola! W tych niebieskich włosach to nawet Ci do twarzy :D chociaż jak dla mnie one nie są niebieskie tylko jakieś takie.... siwo-błękitne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :) Bez jaj ;)))))))) Nie! Nie! Nie! ;)
      Kolor faktycznie trudny do określenia - no ale co się dziwić, to był efekt 3 różnych farb ;) :D

      Usuń
  6. Skad ta znam te historie ;)
    sama skonczylam z zielonymi pasmami i teraz bardzo sie lekam nowych farb.
    a powiedz mi ten garnier 113 nigdy Cie niezawiodl ? to znaczy czy zawsze ladnie i rownomiernie chwytal odrost ? czy nie wychodzil pomaranczowy ? jaki ma% rozjasniacza? kusi mnie ten 113. ja farbuje garnierem 10 i zaczal mi przrszkadzac ten slomiany cieply odcien. wydaje mi sie taki zolty :( a chciabym cos bardziej chlodnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czyli mamy odwrotne zamierzenia. Ja chciałam "znaturalnić", a Ty chcesz rozjaśnić.
      Powiem tak - ze 113 byłam BARDZO zadowolona. Fajnie chwytał. Wiadomo - pierwsze farbowanie zawsze daje jakieś "nierówności", ale myślę, że jak nałożysz na 10 - będzie ok (ja do blondu dochodziłam powoli, pasmami - po tej mojej wpadce) - na wielu zdjęciach na instagramie widać jak 113 "wychodziła". Włosy jaśniutkie, rozświetlone... Z tym, że po tak długim stosowaniu, miałam coraz "zimniejszy" właśnie odcień... A ja ciepły typ urody jestem ;)))))))) Stąd zmiana.

      Usuń
    2. Chyba spróbuje. Nie chce mieć typowo bialych, tylko ciut jaśniejsze. Może spróbuje nalozyc kilka razy 113,a potem wrócę do 10... U Ciebie 10 wyszla naprawdę fajnie. Widać taki blask :)
      A u mnie zoltko, wczesniej tez ląd nie ten kolor wychodzi... i może się zepsulno przez to ze by lam w ciąży i farbowalam, ale garnierem folią bez amoniaku o potem farbie zauwazylam te brzydkie zolte tony... dylematy blondynki hehe. Pozdrawiam
      Qashq:-)

      Usuń
  7. Czasami takie wypadki się zdarzają..
    Jak dla mnie w blondzie Ci lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. na całe szczescie u mnie blond odpata tylko cimne kolorki mi chwytają bo mam sowje orginalne bardzo ciemne nawet raz chciałam cos pod blond ale fryzjerzy twierdza ze u mnie zółty wyjdzie :) ok pozdrawiam i w wolnej chwili zparaszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam specjalistką nie jestem...ale znam przypadki, gdzie dziewczyny o ciemnych włosach farbowały na jaskrawe rudości... a od tego niedaleko do blondu ;)
      Tylko czy warto, aż tak ingerować w naturę? :D

      Usuń
  9. Oj jak sobie przypomnę moje kruczoczarne włosy, a wszystko dzięki zamyślonej fryzjerce to aż mnie strzyka w karku :/ Czułam się jak nie ja. Przeglądając się w lustrze czy w witrynach sklepowych nie mogłam uwierzyć, że ja to ja. Kompletnie nie pasował mi ten kolor. No ale wtedy nie miałam innego wyboru jak tylko przechodzić to dopóki się nie "sprały". A druga moja wpada była całkiem niedawno, jak chciałam rudy "odnowić", a wyszły mi piękne zielone pasy na włosach :| i w tym przypadku już nie czekałam na "spranie" koloru tylko pobiegłam do fryzjera :)
    Obecnie szukam jakiegoś fajnego fryzjera który zrobi coś na mojej głowie ;) na mojej wsi jest około 6 salonów, ale do żadnego nie mam chęci iść ;) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga - od tego jest internet - zarzuć hasło, napisz skąd jesteś - pewnie Ci ktoś coś poleci :)

      Z komentarzy wynika, że połowa z nas - Kobiet - miała fryzjerską wpadkę :D Czyli chyba....normalka ;) :P :P

      Usuń