poniedziałek, 11 kwietnia 2016

DOBRE ZMIANY, CZY UBEZWŁASNOWOLNIENIE - MOJE SPOJRZENIE NA TRUDNY TEMAT


Gdzie by się nie obejrzeć, wszędzie gdzieś ktoś zabiera głos w tej drażliwej sprawie.. Generalnie staram się tego nie robić – nie angażować „publicznie” w kwestiach politycznych.. 
A przynajmniej nie wkładać kija w mrowisko..

Zauważyłam jednak, że akurat w tym przypadku – szeroko pojętej „aborcji” - głos ten zabieram aż nadto często. Wdaję się w dyskusje, na Fb, na Insta.. Choć nie chcę – to jest silniejsze ode mnie. Nie potrafię przejść obojętnie.
Postanowiłam więc wyrazić swoje zdanie – raz, a porządnie. Inaczej chyba eksploduję ;)


Właściwie nie wiem od czego zacząć. Sprawa budzi TAKIE emocje, że w głowie góruje chaos.. Może zacznę od tego – że sprawa dotyczy mnie bezpośrednio. Nawet bardzo bezpośrednio.
Wszyscy, którzy śledzą mojego bloga, wiedzą, że był kiedyś wpis (bardzo ogólny), o moim macierzyństwie. O cudzie narodzin i jego konsekwencjach. Konsekwencje te, to m.in. fakt, 
iż ewentualna kolejna ciąża to dla mnie bardzo wysokie ryzyko bezpośredniego zagrożenia życia.


Obecna ustawa – ten wypracowany kompromis – dawały mi cień nadziei, że w przypadku gdyby zawiodła antykoncepcja – miałabym wybór.. Mogłabym uratować swoje życie. Dziś – przy perspektywie tej zmiany – jestem przerażona chyba w równej mierze co zła.
Chwilami jak czytam komentarze innych kobiet, które robią z takich przypadków matki-morderczynie – przecieram oczy ze zdumieniem! Serio – wierzycie w to, że usunęłabym dziecko z emocjami równymi wyciśnięciu pryszcza?! Mam nadzieję, że NIGDY nie stanę 
w obliczu takiej decyzji, bo nie wiem.. nie wiem, jakbym to przeżyła. Mam wielkie serce, bez mrugnięcia okiem pokochałabym i wychowałabym drugie, czy kolejne dziecko.. i gdybym mogła, mój syn już miałby rodzeństwo.. Ale – zdaję sobie sprawę, jakim egoizmem w moim wypadku byłoby „zachowanie” ciąży – tylko dlatego, że chcę mieć kolejne dziecko.. Co z moim synem? Czy to, że z dużym prawdopodobieństwem straci najważniejszą osobę w swoim życiu – mamę – to nie wystarczający powód, by podjąć tą dramatyczną decyzję? Czy czyniła bym mnie podłym człowiekiem, mordercą? Dziewczyny! Zastanówcie się czasem co piszecie…
Tu chodzi właśnie o to prawo wyboru, bo każda sytuacja jest inna. Słyszy się o wielu wypadkach, gdzie mamy przerywają leczenie chemią, by chronić dziecko. Bo ich życie jest niczym w obliczu, życia tego nie narodzonego jeszcze potomka. I też mają taki wybór. Mają do tego prawo. I podziwiam je za to i nie wykluczam, że będąc bezdzietną – też postąpiłabym podobnie. Bo jako mama, uważam że dziecko – to sens życia.


Podobnie w przypadku perspektywy urodzenia dziecka z wadami. I tu znowu pojawia się propaganda. Bo litości! Nie chodzi tu o dzieciaki z rozszczepem podniebienia, zespołem downa.. Takie dzieci mogą żyć normalnie. Sama jestem tego przykładem. Nie jestem idealna. Ale żyję, na swoje możliwości, życiem szczęśliwym. Ale jeśli przyszli rodzice dowiadują się, 
że ich dziecko nie ma szans na nawet cień normalnego życia, że jego istnienie to będzie tylko wegetacja, zależna od aparatur, bez kontaktu z otoczeniem. Nie wiem, naprawdę nie wiem – czy nie powinna i taka kobieta mieć wyboru. Nie jestem do końca przekonana. Bo każdy ma prawo do życia, jakim by ono nie było.. Jednak… znowu czasem pewne doświadczenia kreują światopogląd. Miałam tą nieprzyjemność leżeć na OIOM (nie jeden raz)… i chyba nie ma 
w mojej głowie gorszych wspomnień. To uczucie, kiedy człowiek leży, obdarty z godności, zależny od innych, nie mogący wyrazić uczuć, wykrztusić słowa, zrobić cokolwiek samemu – podłączony do kabli, rur… Przysięgam – kilka dni – i w głowie dudni tylko jedna myśl! Proszę dajcie mi coś na sen – nie chcę być świadoma! To był koszmar, ból, nie fizyczny, bezradność, 
i naprawdę mimo cudownej opieki personelu, to był KOSZMAR! I ja, jako matka, mając świadomość, że całe życie mojego dziecka miałoby TAK wyglądać… chyba nie chciałabym mu takiego losu zgotować… Miłość jest cudowna, ale też jest egoistyczna. I to jest chyba taki przypadek. Nie bez powodu, ciągle używam słowa „chyba”, bo tylko wtedy, kiedy stajemy w obliczu takiej sytuacji, możemy sobie wyobrazić „jak to jest”.. Będąc w ciąży i wiedząc, iż moje dziecko przyjdzie na świat tylko po to by umrzeć. Pewnie chciałabym być z nim do końca. 
Ale naprawdę NIE WIEM! Co czuje się w takich sytuacjach i jak człowiek zareaguje. Są rzeczy, których nie można przewidzieć.


Kwestia gwałtów. Ok. Standardowo, rozważając każdą sytuację i kreując opinię – staram się postawić w danej sytuacji. Uważam siebie za osobę silną psychicznie. WYDAJE mi się, 
że potrafiłabym przekuć tę podłość w coś dobrego (lata praktyk! ;)) Pewnie skupiłabym się na budzącym się we mnie życiu i z chwilą jego przyjścia na świat – całe emocje przekułabym na miłość do niego. Ale to ja. I to ja – hipotetycznie. Co z kobietami, które nie będą potrafiły zapomnieć o tym koszmarze, o brutalności.. i przerodzi się ona w odrazę do dziecka?
Co z 12 letnimi dziewczynkami? Takie rzeczy się dzieją i naprawdę – nie wszystko jest czarne lub białe. Dlatego wybór i obecna ustawa – dają szansę tym trudnym przypadkom.


I jeszcze jedno… Jestem matką i uważam dzieci za największy skarb. Ale zastanawia mnie ten temat. Może nie w ogóle temat. Raczej kolejność występowania. Czy politycy nie powinni najpierw zająć się systemem adopcyjnym? Usprawnieniem go? Ułatwieniem procedur, które dziś wiele rodzin odstraszają? Czy nie powinien przygotować zaplecza dla rodzin z dziećmi 
z ciężkimi niepełnosprawnościami? Dlaczego dziś w mediach społecznościowych rodzice rozpaczliwie błagają o pomoc w leczeniu, bo NFZ nie refunduje? Stwórzcie Szanowni Politycy dobre warunki, a wierzcie, że każda normalna matka zechce wydać na świat swe dziecko – niezależnie jakie by ono miało nie być.


Normalna. Bo nie czarujmy się! Aborcji dokonuje się cały czas. Nie tej ze wskazaniem. Tylko też takiej „bo jeszcze nie jestem gotowa”, bo „jestem młoda i mam czas”.. I to, że nie robią jej 
 w szpitalach, nie oznacza, że jej nie ma. Zawsze znajdą się kobiety, które bez mrugnięcia okiem pozbędą się problemu. Drodzy komentarzowi dyskutanci – wrzucacie takie Panie do jednego worka z tymi, dla których perspektywa przerwania ciąży jest najgorszym dramatem 
w życiu..




Jaka to jest hipokryzja. Podnosi się temat, iż rodzice mają prawo decydować o tym, czy szczepić dziecko (choć może to narazić społeczeństwo na powrót niegdyś śmiertelnych chorób), a kobiety nie mają prawa zdecydować czy chcą poświęcić swoje życie dla potomstwa. I podkreślam – nie chodzi mi o sytuacje własnego „widzimisię”..




Nie będę tutaj rozpisywać się, niczym specjalista medycyny położniczej, że do danego tygodnia, to tylko drobiazg. Aborcja to koszmar. Każdy kto miał okazję widzieć filmik (których zresztą jest sporo w internecie) z takiego zabiegu….wie, że to po prostu… nawet nie potrafię znaleźć słów… Nikt nie powinien bawić się w Boga, wyrocznię… Ale idąc tym tokiem myślenia. Nie powinniśmy w ogóle się leczyć. Bo skoro jesteśmy chorzy…to widocznie tak miało być? Powinniśmy umrzeć? To chyba tak nie działa. Nie wiem jak to działa. Wiem na pewno, że każdy ma swoje sumienie. I chcę wierzyć, że danie wyboru kobiecie – nie oznacza, iż teraz wyjdzie 
z każdej z nas potwór.


Nie chciałabym być w skórze osoby, która musi podjąć taką decyzję. Mogę sobie tylko wyobrazić jak jest trudna, dramatyczna i rozpaczliwa. Ale dobrze wiem, że co dzień wiele matek staje w tej sytuacji. Dlatego proszę! Zastanówcie się czasem co piszecie. Wyzywanie kogoś od morderców.. od bezdusznych… Dla Was być może to tylko komentarz, dwa zdania wrzucone do internetu.. ale dla kogoś, kto MA SERCE w obliczu utraty dziecka, to jakby kolejny cios, kopnięcie leżącego..


Chyba kończę. I chyba mi ulżyło. Owszem, mogłabym jeszcze wyrazić swoje zdanie na temat tego „wspaniałego” zaangażowania kościoła w sprawę. Ale chyba szkoda nerwów. Cóż – czasem mam wrażenie, że liczy się tylko władza, a my zwykli szarzy ludzie, jesteśmy marionetkami, którymi ktoś się zwyczajnie bawi.. Gra na uczuciach, emocjach. Rozwarstwia społeczeństwo..










2 komentarze:

  1. Zgadzam się z Tobą i również nie rozumiem takiego rozpatrywania sprawy jako ogółu. Każdy jest inny i ma prawo do swojego wyboru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Cieszę się, że nie jestem ze swoimi poglądami sama :)

      Usuń